Festiwalowa ekspozycja jest pokłosiem plenerowego pokazu ok. 100 prac artysty, który powstał przed trzema laty z okazji 75. urodzin Sławomira Mrożka. Kolekcja ta, staraniem Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie, pokazana została na krakowskich Plantach i Rynku Głównym, zgodnie z sugestią autora, aby jego rysunki mogły zaistnieć poza galeriami sztuki.
Cięta satyra i gorzka ironia historyjek przedstawianych w rozmaitych cyklach – w 1957 r., a więc ponad pół wieku temu ukazał się w „Przekroju” pierwszy odcinek „Polski w obrazach” – sprawiały, że od nich zaczynało się przeglądanie pisma.
Do moich ulubionych należy m.in. „Piekło polskie”, z którego w popłochu uciekają przerażone diabły. Także „Pomnik człowieka, któremu udało się kupić żarówkę” – koncept dziś zaliczany do czysto abstrakcyjnych, jeszcze w latach 80., uwzględniając ówczesne zaopatrzenie sklepów, miał całkiem realny wymiar.
Nieodmiennie śmieszy obrazek pędzących sanitariuszy z chorym na noszach. Pod nimi – uczepiony rękami i nogami osobnik, który ratowanemu delikwentowi szepcze na ucho: „Pssst! Pozwól się pan przejechać”.
Nie do przebicia jest jednak „Polak syntetyczny: wokół walają się zerwane w rozmaitych czasach kajdany różnego rodzaju. On zaś, jako liryk, gra na fujarce. Poniżej jego owieczka, która zdechła na skutek braku nadzoru”.