Szajna to ostatni wielki artysta teatru plastycznego w Polsce, przed nim odeszli Tadeusz Kantor i Jerzy Grzegorzewski.
Twórcą znanym na całym świecie, zapraszanym na międzynarodowe festiwale i nagradzanym, stał się w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie Krystyny Skuszanki i Jerzego Krasowskiego. Był głównym scenografem (1955 – 1963), a potem przez dwa lata dyrektorem tej czołowej eksperymentującej sceny w Polsce. Zasłynął, komponując horyzont spektakli z wiszących rekwizytów, co dawało niesamowity efekt trójwymiarowości. W "Dziadach" pojawił się słynny motyw drabiny przebijającej niebo. Cywilizacyjne odpady – zardzewiałe taczki, połamane wanny, rury – manifestowały brak wiary w postęp techniczny, który artysta uważał za objaw kryzysu duchowego. W 1962 r. na zaproszenie Jerzego Grotowskiego współtworzył w opolskim Teatrze 13 Rzędów "Akropolis" Wyspiańskiego, grane w scenerii obozu koncentracyjnego.
Najsłynniejsze widowiska teatralne Józefa Szajny powstały w Centrum Sztuki Studio w Warszawie. Nieustannie eksperymentował z przestrzenią teatralną, łącząc proscenium i balkon, zajmując foyer. Kolejne wersje niemej "Repliki" krzyczały o koszmarze Buchenwaldu i Auschwitz, czasie komór gazowych i barbarzyństwie wojny. Aktorzy grający w piachu i błocie, w porwanych łachmanach i maskach przeciwgazowych – pokazywali ludzkość na skraju upadku, strach zimnej wojny i obawę przed bronią nuklearną. Wychodząc ze Studia czuło się w ustach popiół i gaz.
Józef Szajna podobnie jak Tadeusz Różewicz mówił o kryzysie cywilizacji europejskiej w sposób nowoczesny, jednak odwołując się do największych arcydzieł klasyki. W nich szukał odrodzenia i oczyszczenia. W "Dantem" opartym na "Boskiej komedii"[– premiera odbyła się we Florencji – pokazywał człowieka w labiryncie Piekła, Czyśćca i Nieba kultury europejskiej. Zapadał w pamięć obraz aktorek schodzących ze sceny na widownię z miednicami wody, mówiących głosem pełnym pokory: "Umyj ręce".
"Cervantes" wyrósł z "Don Kichota". Nie da się zapomnieć sekwencji płonących książek. Szajna odnalazł w hiszpańskim arcydziele to, co było najstraszniejsze w wieku XX, czasie totalitaryzmów.