Wierny literaturze i sobie

Krzysztof Zaleski nie żyje. Znakomity reżyser teatralny, ceniony aktor, dyrektor Teatru Polskiego Radia oraz radiowej Dwójki, zmarł w Warszawie. Miał 60 lat. Przegrał walkę z nowotworem

Publikacja: 20.10.2008 12:29

Krzysztof Zaleski

Krzysztof Zaleski

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

O takich ludziach mówi się "facet z charakterem". Zaleski nikomu się nie podlizywał, do nikogo nie mizdrzył, nie zabiegał o stanowiska. Wręcz przeciwnie, uchodził za człowieka, który w imię własnych przekonań może pójść na wojnę z każdym.

[srodtytul]Zostawmy widzowi jego intymność[/srodtytul]

Przed trzema laty podczas festiwalu Dwa Teatry w Sopocie, gdy przewodził jury w konkursie słuchowisk, w czasie ogłaszania werdyktu w kategorii telewizyjnej wszedł na scenę i w kilku zdaniach dał wyraz swemu niezadowoleniu z nieprzyznania żadnej nagrody spektaklowi "Król Edyp" Gustawa Holoubka. Zapytany, czy kierował się emocjami, odpowiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej": "Nie. To było przemyślane działanie z potrzeby serca. Uważam, że są chwile, w których trzeba się zachować. Starałem się nikogo nie urazić, ale jednocześnie chciałem publicznie wyrazić swój pogląd".

A jednak reżyserując spektakle, które wpisały się do historii polskiego teatru, jak "Mahagonny" Brechta i Weilla czy "Ślub" Gombrowicza w warszawskim Teatrze Współczesnym, starał się pozostać wiernym przede wszystkim autorom, dopiero potem własnej interpretacji. "Nie zamierzam traktować tekstu sztuki teatralnej jako pretekstu do czegoś, co stanie się wyłączne moją autorską wizją. Takich ambicji ani potrzeb nie mam" – mówił w wywiadzie dla "Filmu" w 1979 roku.

Uchodził za teatralnego konserwatystę, uważał, że spektakl nie musi bulwersować, by stać się wydarzeniem artystycznym. "Widzowi trzeba zostawić jego intymność. Niech sobie siądzie w ciemności i ma czas, aby trochę pomyśleć, po swojemu" – opowiadał "Teatrowi". W Teatrze Telewizji zrealizował kilkanaście przedstawień, ostatnie na Scenie Faktu – "Słowo honoru", w którym rolę zaszczutej przez UB Emilii Malessy wspaniale zagrała jego żona Maria Pakulnis. Sam wystąpił w ponad pięćdziesięciu filmach, mimo że nie był absolwentem wydziału aktorskiego i powtarzał, że jest człowiekiem teatru, nie kina. Na ogół obsa-dzano go w rolach mężczyzn szorstkich w obyciu, często cynicznych i pozbawionych sumienia. "Uwielbiam oglądać Clinta Eastwooda. – mówił. – Ale pamiętam też moje zaskoczenie i oczarowanie jego głęboko poruszającym filmem "Bird" o wybitnym trębaczu Charliem Parkerze. Jak widać – pozory mylą".

[srodtytul]Nie jestem zwierzęciem stadnym [/srodtytul]

Kiedy w sierpniu 2006 roku został dyrektorem Teatru Polskiego Radia, a kilka miesięcy później – szefem radiowej Dwójki, było wiadomo, że jedne z ostatnich bastionów kultury wysokiej w mediach publicznych wyjdą obronną ręką z politycznych zawirowań. "Nie jestem zwierzęciem stadnym i staram się zachować własny punkt widzenia – opowiadał "Rzeczpospolitej". – Żadnych dyspozycji o charakterze politycznym nie otrzymuję. Gdybym otrzymał, tego samego dnia zrezygnowałbym z pełnienia obu stanowisk. Jestem daleki od tego, żeby przenosić na sferę kultury klimat wulgarnych i brutalnych kłótni międzypartyjnych. Nie dlatego, żeby kultura miała być zamkniętym rewirem, po którym poruszają się wyłącznie pięknoduchy zwrócone tyłem do rzeczywistości. Artyści nie mogą się odcinać od aktualnych wydarzeń, ale na pierwszym planie muszą stawiać publiczność".

Był zwolennikiem lustracji przeprowadzonej w cywilizowany sposób. Także wśród księży, naukowców, prawników czy dziennikarzy. "Nasze wyobrażenie wywiedzione ze starożytnej Grecji, że piękno i dobro są ze sobą trwale powiązane, jest tylko życzeniem – mówił. – Fakt ujawnienia współpracy z SB nie oznacza potępienia. Może otworzyć człowiekowi drogę do wewnętrznej odmiany. To także kwestia etyki chrześcijańskiej. Każdy katolik musi umieć przebaczyć, o ile wina zostanie wyznana i pojawi się wola zadośćuczynienia krzywdom. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy publicyści ten proces dochodzenia do prawdy nazywają gnojeniem ludzi".

Przegrał walkę z nowotworem mózgu. Polska kultura straciła wybitnego artystę z zasadami i odwagą głoszenia własnych poglądów. Nie miejmy złudzeń, że pozostało takich wielu.

Pogrzeb Krzysztofa Zaleskiego odbędzie się w piątek 24 października. szażałobna zostanie odprawiona w kościele Sióstr Wizytek, pogrzeb – na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

[ramka][b]Powiedzieli[/b]

[b]Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie[/b]

Krzysiek zaczynał swoją drogę artystyczną we Współczesnym, wtedy powstały jego głośne przedstawienia „Smok", „Mahagonny", „Ślub". W ostatnich latach po długiej przerwie powrócił do nas, realizując „Wagon". Ten powrót, jak się okazuje, stał się klamrą spinającą jego artystyczne życie. Choroba, z którą nie mógł wygrać, wstrzymała rozpoczętą pracę nad spektaklem według własnego scenariusza o festiwalu młodzieży w 1955 r. Ale próby trwają... Spektakl powstanie. Jesteśmy mu to winni. [i]not. jrz[/i]

[b]Marek Nowakowski, pisarz[/b]

W moim wieku rzadko nawiązuję przyjaźnie. To zapewne sprawa starych nawyków i przyzwyczajeń. Krzysztof był wyjątkiem. Zaprzyjaźniliśmy się osiem lat temu, choć nasze drogi przecinały się i wcześniej. Wtedy dzielił się ze mną opiniami na temat ostatnich lektur, literackich olśnień. Sądy miał trafne, niebanalne. Ale była to tylko luźna znajomość. Nagle kontakt stał się autentyczny. Zbliżyła nas wspólna wizja rzeczywistości, wspólne rozumienie świata. W trakcie rozmów narodził się pomysł „Wagonu". Bez Krzysztofa ta sztuka nigdy by nie powstała. Teatr nie stanowił dla mnie przestrzeni do twórczego działania. Nie miałem ochoty ani serca. Wizja Krzysztofa sprawiła, że wybór mojej prozy złożył się na dzieło sceniczne.

Ileż to razy ruszaliśmy przed siebie ulicami Warszawy… Spotykaliśmy się też na placu Zbawiciela, w knajpie Corso, którą zwaliśmy Klubem. Wciąż widzę tam Krzysztofa. To obraz żywy. [i]not. bm[/i]

[b]Feliks Falk, reżyser[/b]

Nie był zawodowym aktorem. Jednak należał do grupy niezwykle utalentowanych amatorów, podobnie jak Tomasz Lengren i Michał Tarkowski. Pojawiał się w moich filmach wielokrotnie. Symbolicznie kończył „Wodzireja", gdy w ostatniej scenie składał gratulacje Lutkowi Danielakowi. Później zagrał w telewizyjnym obrazie „Obok" i główną rolę w „Szansie", gdzie wcielił się w twardego człowieka – nauczyciela WF. Obsadzałem go także w serialu „Twarze i maski" i w „Samowolce". Zawsze kreował bardzo wyraziste postaci. Był sobą, nikogo nie udawał. O skali jego talentu świadczy fakt, że nie tylko grał, ale także pisał dla mnie dialogi, m.in. do „Idola" i „Szansy". [i]not. rś[/i][/ramka]

[ramka]Krzysztof Zaleski urodził się 3 września 1948 roku w Świętochłowicach. W 1971 roku ukończył Wydział Filologii Polskiej i Słowiańskiej Uniwersytetu Warszawskiego, a w 1986 roku Wydział Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Był mężem aktorki Marii Pakulnis.

Zaleski mocno związany był z warszawską sceną. Był reżyserem w Teatrze na Woli, Teatrze Współczesnym i w Teatrze Dramatycznym. Od 1988 roku współpracował z Teatrem Ateneum i Teatrem Telewizji. Wykładał w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, a w latach 1987 -1990 był prodziekanem Wydziału Reżyserskiego.

Zaleskiego można było też zobaczyć w wielu filmach. Zagrał w "Gorączce", "Szansie", serialu "Zmiennicy". Te role przysporzyły mu najwięcej popularności. Ponadto można było go obejrzeć w filmie "Niedzielne dzieci", "Próba ognia i wody", "Człowiek z żelaza", "Życie za życie. Maksymilian Kolbe", "Ekstradycja 2", "Sztos".

Krzysztof Zaleski reżyserował recitale i koncerty Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Zrealizował także spektakl muzyczny, blues-operę Jacka Kaczmarskiego "Kuglarze i wisielcy" w Teatrze Nowym w Poznaniu i spektakl baletowy do muzyki Igora Strawińskiego "Święto wiosny" w Teatrze Wielkim w Warszawie.

Od 2006 roku Zaleski był dyrektorem Teatru Polskiego Radia, a od 2007 roku także dyrektorem i redaktorem naczelnym Programu II Polskiego Radia.

W swojej wieloletniej karierze Zaleski został laureatem wielu nagród. W 1983 roku podczas Spotkania Poetyckiego imienia Stachury w Toruniu otrzymał wyróżnienie "Radar'83", przyznane za całość dorobku inscenizacyjnego. W 2005 roku nagrodzono go za scenariusz-adaptację w konkursie radiowym na V Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej "Dwa Teatry" w Sopocie, za spektakl "Nie piszę już wierszy". W ubiegłym roku przyznano mu Nagrodę "Feliks Warszawski" za najlepszą reżyserię, za spektakl "Wagon" w Teatrze Współczesnym. [/ramka]

O takich ludziach mówi się "facet z charakterem". Zaleski nikomu się nie podlizywał, do nikogo nie mizdrzył, nie zabiegał o stanowiska. Wręcz przeciwnie, uchodził za człowieka, który w imię własnych przekonań może pójść na wojnę z każdym.

[srodtytul]Zostawmy widzowi jego intymność[/srodtytul]

Pozostało 96% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły