Coraz więcej spektakli z amatorami na polskich scenach

Coraz większą furorę robią spektakle grane przez naturszczyków, oparte na ich życiorysach - pisze Jacek Cieślak

Publikacja: 25.05.2012 10:31

Projekt Chór kobiet Marty Górnickiej robi karierę na całym świecie. Przygotował już dwa spektakle: „

Projekt Chór kobiet Marty Górnickiej robi karierę na całym świecie. Przygotował już dwa spektakle: „Tu mówi chór” i „Magnificat”

Foto: instytut teatralny

Najbardziej utytułowanym projektem jest Chór kobiet Marty Górnickiej zrealizowany przez Placówkę Nowego Teatru przy Instytucie Teatralnym.

Kilkanaście pań w różnym wieku, z różnych profesji odnawia formę chóru, mówi tekstami antycznymi i współczesnymi o opresjach, jakie tworzy cywilizacja, dzieląc nasze role społeczne według płci. Przedstawienie „Magnificat" wygrało niedawno szczeciński Kontrapunkt i jest sensacją zagranicznych festiwali. Było już pokazywane w Chinach, Japonii, Indiach i na Ukrainie. Dostało zaproszenie na tourne po Niemczech, Szwajcarii i Francji.

Wejście smoka

To niejedyny społeczny projekt Placówki.

– Choreograf Rafał Urbacki przeżył wypadek, poruszał się na wózku i m.in. to doświadczenie skłoniło go do realizacji spektaklu „W Przechlapanem" z osobami o „alternatywnej motoryce" – powiedziała Kaja Stępkowska, rzecznik prasowy Instytutu Teatralnego. – Mówią o barierach, z jakimi spotykają się na co dzień. Na naszej scenie nikt ich nie marginalizuje.

„Grubasy" z udziałem osób „puszystych" są o otyłości.

– Jestem teatromanką i żeby znaleźć się na scenie, zgodziłabym się nawet zagrać żyrafę albo grzybka. Teraz zaś mogę mówić o tym, co mnie dotyczy również prywatnie – mówi Katarzyna Wróblewska, dyrektor centrum korporacyjnego PeKaO SA występująca w „Grubasach".

– Obserwując teatr, można dojść do wniosku, że 99 procent aktorów to ludzie idealnie piękni, zadbani, bez wałka tłuszczu, w skrajnych sytuacjach ratujący urodę botoksem.

Wróblewska tłumaczy, że spektakl ma pokazać, iż osoby puszyste nie odbiegają od normy. – To, że jesteśmy grubi, nie przeszkadza naszemu pięknu - dodaje –  zaś fakt, że się różnimy, sprawia, iż musimy pracować nad naszym wnętrzem i stajemy się równie atrakcyjni lub wręcz atrakcyjniejsi. „Grubasy" pokazują naszą grację, piękno zewnętrzne i wewnętrzne. Ale też lęki i zmory. Mimo że przedstawienie jest chwilami smutne, zawiera optymistyczne przesłanie dotyczące akceptacji siebie.

Amatorzy trafiają na profesjonalne sceny poprzez castingi związane z akcjami społecznymi. Na taki model stawia Łaźnia Nowa w krakowskiej Nowej Hucie.

– W polskiej tradycji teatry często odwołują się do doświadczeń wspólnotowych – tłumaczy Bartosz Szydłowski, dyrektor Łaźni Nowej. – Zwykle jednak polega to na tworzeniu wspólnoty w obrębie sceny, bywa, że zamkniętej, hermetycznej. Widz czuje się profanem, nie może być uczestnikiem, tylko widzem, a to osłabia rolę kultury w życiu społecznym. Moim zdaniem zamiast konsumentów lepiej wychowywać współtwórców sztuki.

Dlatego od początku Łaźnia Nowa nie miała być wyłącznie tradycyjnym miejscem grania spektakli. – Chodziło o zakorzenienie się w społeczności lokalnej i zintegrowanie z nią – dodaje dyr. Szydłowski.?– Wprowadziliśmy na scenę tematy, które przynosili nasi sąsiedzi i występowali u nas wraz z zawodowcami. Tak jest w spektaklu „Fakir, czyli optymizm", a także w „Wejściu smoka. Trailer", gdzie razem z amatorami grają Jan i Błażej Peszkowie.

Walcząc z wykluczeniem z kultury, Łaźnia Nowa nie chce poszerzać sfery wykluczonych.

– Zamierzamy łączyć emerytów z ludźmi młodymi, bezrobotnych z dobrze zarabiającymi, młodzież resocjalizowaną z tą „z dobrych domów", artystów sceny z muzykami, działaczy ultralewicy z przedstawicielami środowisk Radia Maryja – zapowiada Bartosz Szydłowski. W planachma spektakl zainspirowany filmem „Misja". Jego tematem będzie utopijna walka o uczciwość w relacjach człowiek – system i tęsknota za sprawiedliwym porządkiem. Paweł Kamza przygotuje „47 roninów, czyli bezrobotnych samurajów" o społecznej alienacji kobiet walczących z problemem braku pracy. A już pod koniec czerwca odbędzie się premiera „Miłości po sześćdziesiątce", nad którą opiekę sprawują Maria Spiss i Oskar Hamerski. Nie będą wszechmocnymi demiurgami, tylko „akuszerami kreatywności".

Seksualne spełnienie

– W warszawskim Teatrze IMKA w trakcie czteromiesięcznych warsztatów zrealizowaliśmy wcześniej dwa spektakle z amatorami z wykorzystaniem tekstów literackich – mówi Maria Spiss. – W Łaźni również odwołamy się do literatury i filmu, ale scenariusz będzie oparty na przeżyciach i marzeniach naszych bohaterów.

Powstały już teksty o pierwszych miłościach oraz problemach związanych z niespełnieniem seksualnym starszych.

– Zazwyczaj próby z profesjonalistami obfitują we wzajemne pretensje, są pełne frustracji. Tym razem spotkaliśmy się z ludźmi, których możliwość pracy w zespole dosłownie unosiła ponad ziemią, wprawiała w euforię – mówi Maria Spiss. – Kilka osób ma rodzinę, dzieci, wnuki, ale dla wielu bycie w teatrze jest koniecznością: daje szansę na przełamanie samotności, i, jak to bywa na scenie, psychoterapię.

Jedna z pań musiała pokonać niemal dziecięcy wstyd. Inna wyznała, że marzyła o aktorstwie w młodości, ale dopiero teraz, po 50 latach, może spełnić swoje marzenia.

– Dzięki temu projektowi ludzie, którzy byli widzami nie tylko w teatrze, ale i w życiu, stają się aktywni, grają główne role – dodaje Maria Spiss.

Projekt Nowej Łaźni uzyskał dotację 500 tys. zł z UE, kolejne 300 tysięcy dołożyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Najbardziej utytułowanym projektem jest Chór kobiet Marty Górnickiej zrealizowany przez Placówkę Nowego Teatru przy Instytucie Teatralnym.

Kilkanaście pań w różnym wieku, z różnych profesji odnawia formę chóru, mówi tekstami antycznymi i współczesnymi o opresjach, jakie tworzy cywilizacja, dzieląc nasze role społeczne według płci. Przedstawienie „Magnificat" wygrało niedawno szczeciński Kontrapunkt i jest sensacją zagranicznych festiwali. Było już pokazywane w Chinach, Japonii, Indiach i na Ukrainie. Dostało zaproszenie na tourne po Niemczech, Szwajcarii i Francji.

Pozostało 89% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie