Władza jest podarkiem, który dostajemy przypadkowo

„Iwona, księżniczka Burgunda" w ujęciu Agaty Dudy-Gracz to ostry spektakl pokazujący świat brutalny i pełen pozornych wartości - pisze Jan Bończa-Szabłowski.

Aktualizacja: 22.01.2014 18:38 Publikacja: 22.01.2014 18:25

„Iwona, księżniczka Burgunda"; reż. Agata Duda-Gracz

„Iwona, księżniczka Burgunda"; reż. Agata Duda-Gracz

Foto: TEATR IM. S.JARACZA W ŁODZI, Greg Noo-Wak Greg Noo-Wak

W łódzkim Teatrze im. Jaracza sztuka Witolda Gombrowicza posłużyła jednej z najciekawszych reżyserek polskiego teatru do kolejnej apokaliptycznej wizji, które ona konsekwentnie tworzy. Widać tu zwłaszcza analogię do świetnej jej inscenizacji „Balkonu" Geneta. Tam ordynarna właścicielka domu publicznego przeobraziła się w rządzącą państwem królową. W „Iwonie" nie ma mowy o majestacie władzy. To raczej rzecz o aspirowaniu do pewnych stanowisk, które otrzymujemy przypadkowo, jak kaprys, a czasem chichot losu.

Zobacz galerię zdjęć

Dwór królewski ukazany został też przez pryzmat „Króla Ubu" Jarry'ego. Królowa Małgorzata zagrana brawurowo przez Milenę Lisiecką swym prostactwem i zachłannością bardzo przypomina Ubicę.

Król Ignacy w znakomitej interpretacji Ireneusza Czopa łączy skrajny cynizm i wyrachowanie z lisim sprytem. Wszystko po to, by pozostać na zajmowanym stanowisku. Jest człowiekiem o niekwestionowanym wdzięku i doskonale zdaje sobie sprawę, że potrafi grać młodzieńczą naiwność. Książę Filip Krzysztofa Wacha świetnie zaś czuje się jako dziecko celebrytów.

Jak można wyczytać w programie przedstawienia, Agata Duda-Gracz spojrzała na utwór Gombrowicza poprzez „Pochwałę głupoty" Erazma z Rotterdamu. Idealizm sromotnie przegrywa w tym spektaklu z przaśną codziennością. Nie ma miejsca na miłość, jest jedynie seks. Scena przypomina wybieg dla modelek, wśród postaci na królewskim dworze jest nawet Freddie Mercury.

Iwona Dróżdż-Rybińska grająca tytułową bohaterkę rozpaczliwie poszukuje miłości. Dzięki toksycznej matce (zaskakująca rola Katarzyny Cynke) jest dzieckiem pełnym naiwności i złych przeczuć. Czy gwałt zadawany jej bezbronnej naturze dzieje się naprawdę, czy jest przedmiotem imaginacji. Co jest tu prawdą, a co tylko złym snem wyśnionym przez szaleńca do końca nie wiemy.

Agata Duda-Gracz jak zwykle zajęła się nie tylko reżyserią, ale też scenografią i kostiumami. Spektakl łatwo będą mogli nadziać na widelec ci wszyscy, dla których gender jest słowem szatańskim. Tu damy dworu grane są bowiem przez zniewieściałych młodzieńców, w nienagannych fryzurach i z mocno wyeksponowanymi „klatami". A rolę Elvisa będącego komentatorem rzeczywistości, głosem rozsądku, a raczej Kasandrą przyjęła Maja Kleszcz.

Spektakl będzie z pewnością budził kontrowersje. Ewentualnym przeciwnikom przypominam jednak, że wykrzykiwanie tak modnych dziś w teatrze słów: Hańba! Hańba! nie robi już na nikim wrażenia.

Jan Bończa-Szabłowski

 

 

W łódzkim Teatrze im. Jaracza sztuka Witolda Gombrowicza posłużyła jednej z najciekawszych reżyserek polskiego teatru do kolejnej apokaliptycznej wizji, które ona konsekwentnie tworzy. Widać tu zwłaszcza analogię do świetnej jej inscenizacji „Balkonu" Geneta. Tam ordynarna właścicielka domu publicznego przeobraziła się w rządzącą państwem królową. W „Iwonie" nie ma mowy o majestacie władzy. To raczej rzecz o aspirowaniu do pewnych stanowisk, które otrzymujemy przypadkowo, jak kaprys, a czasem chichot losu.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Teatr
Wojna o teatr w Kielcach skończy się zarządem komisarycznym w Świętokrzyskiem?
Teatr
Ministra Wróblewska: Wojewoda świętokrzyski skontroluje konkurs w teatrze w Kielcach
Teatr
Drugi konkurs w kieleckim teatrze „ustawiony” pod osobę PiS z TVP Kielce?
Teatr
Czy „aniołek Kaczyńskiego” wywoła piekło w kieleckim Teatrze im. Żeromskiego?
Teatr
Czy władze Świętokrzyskiego ustawiały konkurs na dyrektora teatru w Kielcach?