Tak wynika z badań przeprowadzonych w 143 placówkach kulturalnych. Owszem, zanotowano frekwencyjne sukcesy, do takich należała komedia na Broadwayu „Plaza suite” z Sarah Jessicą Parker i Matthew Broderickiem czy „The Music Man” z Hugh Jackmanem. Jednak i na Broadwayu wielu dyrektorów uważa, że kryzys jeszcze się nie skończył.
Wiele danych zebrał też „New York Times”. W Baltimore Symphony Orchestra średnia frekwencja na koncertach zmalała z 62 proc. w sezonie 2018–2019, do 40 proc. obecnie. W nowojorskiej Metropolitan Opera analogiczne wskaźniki zmieniły się z 75 do 61 procent.
Czytaj więcej
W świetnie przyjętym na festiwalu spektaklu Eweliny Marciniak antyczna tragedia, odarta z boskich wyroków, zamieniła się w mieszczański dramat.
Słynna Carnegie Hall zakończyła ostatni sezon z frekwencją na poziomie 88 proc. To bardzo dobry wynik, rok przed pandemią było to 93 proc. Po lockdownie zmniejszono jednak o jedną trzecią liczbę koncertów.
Ograniczenia repertuarowe to najczęstszy sposób na radzenie sobie ze spadkiem liczby widzów. Filharmonia Nowojorska szczyci 90-procentową frekwencją, ale i tu liczba koncertów została zredukowana – ze 120 w przeszłości do 80 obecnie.