Dolina Nicości - premiera Teatru TV

Twórcom jesiennych premier udało się uniknąć taniej publicystyki - pisze Julia Rzemek

Publikacja: 20.09.2011 10:01

Dolina Nicości

Dolina Nicości

Foto: TVP

W nowej ramówce spektakle powróciły do dawnej pory emisji – tuż po „Wiadomościach". Wrześniowy pokaz „Namiętnej kobiety" przyciągnął 1,5 mln telewidzów. To blisko dwukrotny wzrost w porównaniu z wiosną, kiedy teatry nadawano po godzinie 22, a średnia widownia wynosiła 830 tys. (dane TNS OBOP).

Zobacz galerię zdjęć

Wyniki oglądalności pokazują, że utopijny zdaniem niektórych pomysł promowania wysokiej kultury przez nowe władze TVP może się powieść. A osoby zmęczone tandetną telewizyjną rozrywką, talent-showami i kabaretowymi biesiadami chętnie zobaczą coś ambitnego.

Przeszłość jak bumerang

Co jesienią ma im do zaoferowania największa scena w Polsce? Cztery premiery. Na początek: „Dolina Nicości" Wojciecha Tomczyka na motywach powieści Bronisława Wildsteina (26.09) oraz brytyjska współczesna sztuka „Getsemani" Davida Hare'a (24.10).  Wydarzeniem listopada będzie „Kontrym", zdobywca Grand Prix na tegorocznym Festiwalu Dwa Teatry za tekst Marka Pruchniewskiego, reżyserię Marcina Fischera, zdjęcia Pawła Flisa oraz główne role: Jana Frycza i Redbada Klijnstry. Rok zakończy lżejsza propozycja – komedia „Księżyc i magnolie" Rona Hutchinsona (5.12).

Pierwsze trzy tytuły podejmują temat uwikłania człowieka w historię i politykę. Unikają jednak pokazywania świata w czarno-białych barwach, budowania opozycji my – oni. W tych spektaklach granica dzieląca szuję od bohatera, kata od ofiary, człowieka przyzwoitego od manipulatora jest cienka.

„Dolina Nicości" wyreżyserowana przez Wojciecha Nowaka rozgrywa się współcześnie i w czasach PRL, gdy grupa studentów postanowiła odpowiedzieć na apel KOR. Na jej czele  stał Jan Struna (Mariusz Wojciechowski), poeta, zapalony idealista. Trafił w ręce SB. Upodlony i zaszczuty podpisał lojalkę. Po latach przyznaje się do tego przyjacielowi Danielowi Returnowi (Krzysztof Globisz). Okazuje się, że w grupie był inny zdrajca. Nie tylko poszedł na współpracę z bezpieką, ale podsunął funkcjonariuszom pomysł złamania Struny. Pojawia się pytanie, czy da się zapomnieć o przeszłości?

W „Kontrymie" historia tytułowego bohatera (Jan Frycz), więzionego i torturowanego latami przez SB, skazanego w 1953 roku w tajnym procesie na karę śmierci, pokazana została z perspektywy jego oprawcy Józefa Światły (Redbad Klijnstra). Nie wiadomo, czy w rzeczywistości obaj kiedykolwiek się spotkali.

Hipokryzja demokracji

Reżysera Marcina Fischera nie interesują detale biograficzne czy szczegółowa rekonstrukcja faktów. Tworzy opowieść psychologiczną, nie historyczną. Zderza dwa charaktery. Kontrym w czasie wojny 1920 roku walczył po stronie bolszewików. Potem zasłużył się jako dowódca w powstaniu warszawskim. Po wojnie został dyrektorem Centrali Przemysłu Fermentacyjnego.

Światło, esbecki kat stosujący nowatorskie metody dręczenia więźniów, uciekł na Zachód, pod skrzydła amerykańskiego wywiadu. W audycjach Radia Wolna Europa obnażał komunistyczny system. Światło podziwia Kontryma, ale stawia też niewygodne pytanie.

Czy jego nieugiętość rzeczywiście wynikała z wierności własnym przekonaniom? A może powód był inny...

Akcja „Getsemani" w reżyserii Waldemara Krzystka rozgrywa się współcześnie w Wielkiej Brytanii. Obserwujemy walkę na najwyższych szczeblach władzy, w którą wplątany jest premier (Piotr Adamczyk) i minister spraw wewnętrznych (Magdalena Cielecka). Są w tym spektaklu skorumpowani politycy i biznesmeni, szare eminencje dbające o zdobywanie funduszy na działalność partyjną. Niejasne układy łączą rządzących i przedsiębiorców. Do tego dochodzą skandale obyczajowe.

Tekst zainspirowały kulisy funkcjonowania brytyjskiej Partii Pracy i ekipy Tony'ego Blaira. To szczegół dodający historii smaku. Ciekawsza jest diagnoza, że dzisiejsza demokracja jest zorganizowaną hipokryzją. Bohaterowie prą do realizacji własnych celów, kłamią, nie liczą się z nikim. Jedyna szczera i uczciwa w tym spektaklu nauczycielka muzyki (Agata Buzek) nie ma szans zmienić rzeczywistości.

To nie jest świat dla idealistów.

Już w piątek:

Rozmowa z Krzysztofem Globiszem

W nowej ramówce spektakle powróciły do dawnej pory emisji – tuż po „Wiadomościach". Wrześniowy pokaz „Namiętnej kobiety" przyciągnął 1,5 mln telewidzów. To blisko dwukrotny wzrost w porównaniu z wiosną, kiedy teatry nadawano po godzinie 22, a średnia widownia wynosiła 830 tys. (dane TNS OBOP).

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 92% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie