Fascynujące oratorium codzienności, czyli teatr na szóstkę

Spektakl Piotra Cieplaka w stołecznym Powszechnym zachwyca magią, reżyserią oraz aktorską - pisze Jan Bończa-Szabłowski

Aktualizacja: 17.03.2012 06:34 Publikacja: 17.03.2012 06:32

Eliza Borowska (z lewej) i Maria Robaszkiewicz

Eliza Borowska (z lewej) i Maria Robaszkiewicz

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Samo streszczenie „Nieskończonej historii. Oratorium na 30 postaci, chór, orkiestrę i sukę Azę" nie wypada zbyt zachęcająco, można rzec – banalnie.

Oto obserwujemy życie pewnej kamienicy w niewielkim miasteczku. Postaciami pierwszoplanowymi są dwie starsze niewiasty, pani Dąbkowa i pani Dworniczkowa. Oprócz nich poznajemy też m.in. nauczyciela rysunków, kłócące się małżeństwo, kobietę w ciąży, dziewczynę pracująca w McDonaldzie.

W pewnym momencie pojawia się energiczna właścicielka zakładu pogrzebowego. Przybywa po tym, jak jedna z pań przewraca się w łazience i umiera.

Cała historia nakreślona przez Artura Pałygę stała się dla reżysera Piotra Cieplaka podstawą do stworzenia fascynującego misterium. Prozaiczny i banalny świat kamienicy zderzony został z filharmoniczną muzyką Jana Duszyńskiego.

Aktorzy „Nieskończonej historii" stali się solistami znakomicie zestrojonej orkiestry. Każda postać wypowiada lub czasem wyśpiewuje swą kwestię w charakterystyczny dla siebie sposób. W tym przedstawieniu dramatyczno-muzyczno-instrumentalnym są sceny oratoryjne, musicalowe; niektóre przypominają teatr Janusza Wiśniewskiego czy Tadeusza Kantora, w innych widać fascynację Teatrem Osobnym Mirona Białoszewskiego. A wszystkie konwencje wzajemnie przenikają się i uzupełniają.

Widz przez niemal dwie godziny obserwuje w skupieniu pozornie zwykłych ludzi, ich obsesje, radości i chwile zadumy. Codzienność zderza się z czymś wyjątkowym, banał ze wzniosłością, a dynamika z odrobiną melancholii. Jest w tym niezwykłym oratorium pochwała życia, ale też oswajanie się z tematem śmierci.

Wszyscy pod bacznym okiem reżysera wspinają się na wyżyny aktorskiego kunsztu. Nie ma żadnej puszczonej roli, ani jedna z postaci nie brzmi fałszywie. W pamięci pozostają cudowne staruszki, grane z wdziękiem przez Marię Robaszkiewicz i Elżbietę Kępińską, nieco zakompleksiony nauczyciel rysunków, a w głębi duszy domorosły filozof Cezary Kosiński, trener Trampek Mariusz Benoit czy pełna energii Olga Sawicka jako właścicielka zakładu pogrzebowego. Jest także żyjąca w wyobraźni widzów suka Aza.

Taki spektakl to święto teatru. Sprawdzian dla aktorów, który zespół zdał na szóstkę.

Samo streszczenie „Nieskończonej historii. Oratorium na 30 postaci, chór, orkiestrę i sukę Azę" nie wypada zbyt zachęcająco, można rzec – banalnie.

Oto obserwujemy życie pewnej kamienicy w niewielkim miasteczku. Postaciami pierwszoplanowymi są dwie starsze niewiasty, pani Dąbkowa i pani Dworniczkowa. Oprócz nich poznajemy też m.in. nauczyciela rysunków, kłócące się małżeństwo, kobietę w ciąży, dziewczynę pracująca w McDonaldzie.

Pozostało 80% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły