Gombrowicz podejrzany o mord

„Kolibra lot ostatni" Pawła Huellego to coś więcej niż lekcja literatury i historii – pisze Jan Bończa-Szabłowski.

Aktualizacja: 22.01.2014 14:30 Publikacja: 21.01.2014 17:21

„Kolibra lot ostatni" Pawła Huellego w Teatrze Miejskim w Gdyni

„Kolibra lot ostatni" Pawła Huellego w Teatrze Miejskim w Gdyni

Foto: Bernie Kramer/Teatr w Gdyni

Paweł Huelle, u którego talent literacki idzie w parze z erudycją, wielokrotnie w swych utworach toczył artystyczny dialog z innymi pisarzami. Debiutancki „Weiser Dawidek" był literacką rozmową z Günterem Grassem, „Castorp" ukazywał wcześniejsze dzieje bohatera „Czarodziejskiej góry" Manna, a „Mercedes-Benz" można odczytać jako hołd dla Bohumila Hrabala. „Kolibra lot ostatni" odnosi się do twórczości Gombrowicza, patrona gdyńskiego teatru, którego Huelle jest kierownikiem literackim.

Zobacz galerię zdjęć

Autor „Weisera Dawidka", uruchamiając własną wyobraźnię, opowiada historię, jaka mogłaby mieć miejsce w Gdyni, tuż przed wypłynięciem Gombrowicza z Polski na statku „Chrobry". Huelle robi to tak przekonująco, że wszystko wydaje się niezwykle prawdopodobne. Wieczór przed podróżą okazuje się dla twórcy „Ferdydurke" brzemienny w skutki. Pojawia się nawet wątek kryminalny.

Kreacją jest Gombrowicz grany przez Dariusza Szymaniaka. Poznajemy go jako młodego chłopaka, który „boso" chce wkroczyć do literatury, a także jego rodzinę, z dużą cierpliwością znoszącą fanaberie młodego „jaśniepanicza". Aktor po mistrzowsku oddał złożoną osobowość autora „Ferdydurke". Z dużą klasą pokazał jego słodki narcyzm, poczucie własnej wartości, inteligencję, ale też zagubienie, skrywane namiętności, nad którymi stara się zapanować w dorosłym życiu, nie zawsze z powodzeniem.

Cytaty z „Dzienników" i prasy międzywojennej świetnie oddają atmosferę tamtych lat. Stosunek do innych literatów prezentuje Gombrowicz w rozmowach z Czesławem Straszewiczem, z którym ma wypłynąć „Chrobrym". Czując, że Straszewicz (ciekawa rola Piotra Michalskiego) nie jest dla niego literackim konkurentem, wciąga go w artystyczne dyskusje. Pozwala sobie na kąśliwe uwagi na temat twórczości Sienkiewicza, kpi z faktu, że uganiający się za młodymi Andrzejewski otrzymał od Akademii Literatury Nagrodę Młodych.

Wieczór przed podróżą obaj pasażerowie spędzają w nocnym lokalu, gdzie szefem kelnerów jest Walek (kolejna świetna rola Szymona Sędrowskiego). To spotkanie po latach z niegdysiejszym parobkiem z „Ferdydurke" będzie miało dla Gombrowicza bardzo groźne konsekwencje. Obok reżyserii Krzysztofa Babickiego warta wyróżnienia jest warstwa muzyczna przygotowana przez Marka Kuczyńskiego. Bo wszystko odbywa się w rytmie tanga. Bohaterom opowieści towarzyszy świat fordanserek i pieśniarek. Gwiazd estrady – pozorowanych i rzeczywistych. Zniewalająca urodą Beata Buczek-Żarnecka gra Lili, która dowiedziawszy się o skłonnościach homoseksualnych małżonka, w ramach zemsty śpiewa chłodnym tonem Marleny Dietrich hit Jana Kiepury „Brunetki, blondynki".

W opowieści widoczna jest nuta dekadencji. Liczne postacie, które pojawiają się na scenie, sprawiają wrażenie pasażerów na „Titanicu". Duże wrażenie robią słowa zaśpiewanego wspólnie szlagieru Szczęście trzeba rwać, jak świeże wiśnie. Póki jeszcze czas...

W powietrzu wyczuwa się zagrożenie. Tytułowy koliber staje się nie tylko symbolem barwnego, bezbronnego Gombrowicza, ale też Polski, nad którą nadciągają czarne chmury.

 

 

 

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły