Paweł Huelle, u którego talent literacki idzie w parze z erudycją, wielokrotnie w swych utworach toczył artystyczny dialog z innymi pisarzami. Debiutancki „Weiser Dawidek" był literacką rozmową z Günterem Grassem, „Castorp" ukazywał wcześniejsze dzieje bohatera „Czarodziejskiej góry" Manna, a „Mercedes-Benz" można odczytać jako hołd dla Bohumila Hrabala. „Kolibra lot ostatni" odnosi się do twórczości Gombrowicza, patrona gdyńskiego teatru, którego Huelle jest kierownikiem literackim.
Autor „Weisera Dawidka", uruchamiając własną wyobraźnię, opowiada historię, jaka mogłaby mieć miejsce w Gdyni, tuż przed wypłynięciem Gombrowicza z Polski na statku „Chrobry". Huelle robi to tak przekonująco, że wszystko wydaje się niezwykle prawdopodobne. Wieczór przed podróżą okazuje się dla twórcy „Ferdydurke" brzemienny w skutki. Pojawia się nawet wątek kryminalny.
Kreacją jest Gombrowicz grany przez Dariusza Szymaniaka. Poznajemy go jako młodego chłopaka, który „boso" chce wkroczyć do literatury, a także jego rodzinę, z dużą cierpliwością znoszącą fanaberie młodego „jaśniepanicza". Aktor po mistrzowsku oddał złożoną osobowość autora „Ferdydurke". Z dużą klasą pokazał jego słodki narcyzm, poczucie własnej wartości, inteligencję, ale też zagubienie, skrywane namiętności, nad którymi stara się zapanować w dorosłym życiu, nie zawsze z powodzeniem.
Cytaty z „Dzienników" i prasy międzywojennej świetnie oddają atmosferę tamtych lat. Stosunek do innych literatów prezentuje Gombrowicz w rozmowach z Czesławem Straszewiczem, z którym ma wypłynąć „Chrobrym". Czując, że Straszewicz (ciekawa rola Piotra Michalskiego) nie jest dla niego literackim konkurentem, wciąga go w artystyczne dyskusje. Pozwala sobie na kąśliwe uwagi na temat twórczości Sienkiewicza, kpi z faktu, że uganiający się za młodymi Andrzejewski otrzymał od Akademii Literatury Nagrodę Młodych.