W czerwcu Unia Europejska otworzy kolejne dwa rozdziały w negocjacjach z Turcją. Ale to ciągle mało, biorąc pod uwagę, że z 35 dziedzin dyskutowanych jest na razie tylko sześć, a negocjacje trwają już od listopada 2005 roku. W środę Parlament Europejski wypomniał tureckim władzom, że zbyt wolno reformują kraj.
– Przez ostatni rok w Turcji miały miejsce pozytywne wydarzenia – przyznała Ria Oomen-Ruijten, holenderska eurodeputowana, sprawozdawczyni raportu o Turcji. Podkreśliła jednak, że kilka kwestii nadal budzi zaniepokojenie. Po pierwsze, zagrożenie delegalizacją – poprzez wyroku sądowego – w drodze Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Po drugie, niepewna przyszłość zasady świeckości państwa tureckiego. A po trzecie, wciąż nierozwiązany problem cypryjski.
Kwestie świeckości, praw kobiet, mniejszości kurdyjskiej czy brak uregulowania stosunków z Cyprem są od lat wypominane przez Unię Europejską. Parlament przyznał, że widzi postępy, jak na przykład prawny i faktyczny zakaz stosowania tortur. Ale ciągle w Turcji zawiera się małżeństwa z przymusu i dokonuje tzw. honorowych morderstw.
Do raportu w sprawie Turcji swoją poprawkę usiłował wprowadzić Konrad Szymański z PiS. Polski eurodeputowany chciał, aby Parlament zaapelował do rządu w Ankarze „o większe otwarcie w procesie pojednania turecko-armeńskiego, a przede wszystkim uznanie historycznej odpowiedzialności państwa tureckiego za ludobójstwo Ormian w latach 1915 – 1917”. Ostatecznie jednak taki zapis nie został dodany.
– Przekonywano mnie, że już wcześniej Parlament w tej sprawie się wypowiadał i nie ma potrzeby powtarzania apelu. Nie do końca podzielam ten argument, ale przyznaję, że raport jest zrównoważony – powiedział „Rzeczpospolitej” Konrad Szymański.