Reklama

Wydaje mi się, że jestem skuteczny

Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO

Publikacja: 15.07.2010 01:53

Wydaje mi się, że jestem skuteczny

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Rz: Czym się różni wykonywanie mandatu eurodeputowanego od posłowania w Sejmie?[/b]

[b]Jacek Saryusz-Wolski:[/b] To posłowanie do kwadratu. Na podziały polityczne nakładają się narodowościowe. Sama materia jest bardzo skomplikowana, bo rozstrzał interesów czy uwarunkowań kulturowych jest dużo większy. A przekonanie rozmówcy wymaga więcej wysiłku, partnerem bowiem może być pełny temperamentu Włoch albo spokojny ponad miarę Fin.

Poza znajomością języków trzeba opanować pewien kod kulturowy, znać historię i wrażliwość innych, czasem zażartować w konwencji innej nacji, nawiązać kontakt.

[b]Pan mówi o wrażliwości, ale nieprzychylni panu mówią, że nie jest pan specjalnie otwarty na oczekiwania innych, wardo negocjuje.[/b]

To stereotypy wynikające z niezrozumienia. Na poziomie Unii używa się innego języka niż w bilateralnej dyplomacji, gdzie wszystko trzeba owijać w bawełnę. Tu nikt nie ma na to czasu. Ale nie do końca rozumieją to nowe państwa członkowskie. Poza tym sztuka polega na tym, by – użyję żeglarskiego porównania – iść tak ostro pod wiatr, jak można, ale by nie przekraczać linii wiatru. Wydaje mi się, że jestem skuteczny.

Reklama
Reklama

[b]Czyli pana metody nie odbiegają? od stosowanych przez wyjadaczy ze starych krajów UE?[/b]

Opanowałem techniki zachodnich eurodeputowanych. A nieśmiałość, zakłopotanie i zwyczaj grania poniżej swej wagi jest charakterystyczny dla nowych krajów członkowskich.

[b]Są europosłowie bardzo aktywni w Polsce, w mediach krajowych, gdzie wypowiadają się na tematy niemające wiele wspólnego z ich działalnością w PE. To dobrze?[/b]

Europoseł powinien jak najwięcej czasu poświęcać pracy, do której został skierowany.

50 polskich mandatów jest dobrem rzadkim. Na ramionach każdego z nas spoczywa 1/50 tej części suwerenności, która na mocy traktatu została przekazana przez suwerenne państwo polskie na rzecz wspólnego zarządu na poziomie UE. W kraju jesteśmy zastępowalni, w PE nie. I to dotyczy żywotnych rozstrzygnięć. Legislacyjnych, bo ok. 60 – 70 proc. polskiej legislacji rodzi się tu. Budżetowych, bo tu decydujemy o pokaźnej części polskiego budżetu. Ale też w polityce zagranicznej, bo coraz częściej o naszych interesach decyduje się w instytucjach UE. Więcej dla Polski można zrobić w Brukseli i Strasburgu niż w Warszawie. I najlepiej byłoby zmierzać do takiego modelu specjalizacji. Ale tak może być tylko, gdy praca tutaj jest doceniana. Lecz struktury polityczne, szeroka publiczność, media nie doceniają wagi naszej pracy.

[i]rozmawiała Anna Słojewska[/i]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1406
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1405
Świat
Świat w cieniu Trumpa. „Spełnienie wieloletniego marzenia Kremla”
Świat
Zmarła Brigitte Bardot
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Świat
Rosja gra na rozpad Ukrainy. Ten scenariusz jest realny
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama