Zgodnie z przyjętą przez Bundestag uchwałą nowe święto miałoby być obchodzone 5 sierpnia (data ogłoszenia „Karty niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych“ w 1950 roku). Dla przedstawicieli koalicji rządowej CDU/CSU i FDP upamiętnienie dnia ogłoszenia karty jest „dopełnieniem procesu pojednania“.
„Skandal, relatywizacja niemieckich zbrodni, manipulowanie historią“ – oponowali przeciwnicy uchwały z SPD, partii Zielonych i Lewicy. Przypomnieli, że wśród autorów karty byli funkcjonariusze SS, a w samym dokumencie wypędzeni zapewniają, że rezygnują z zemsty i odwetu. Wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse (SPD) radził zastanowić się nad politycznymi konsekwencjami przyjętej wczoraj uchwały. Wielu mówców cytowało niedawny artykuł we „Frankfurter Rundschau“ pióra profesora Krzysztofa Ruchniewicza, członka rady naukowej fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Profesor wskazywał, że dla Polski, Czech i innych krajów Karta wypędzonych nie może w żadnym razie służyć za podstawę pojednania.
Do uchwały odnieść się powinien rząd. Co zrobi kanclerz Angela Merkel? – Zrobi wszystko, żeby ta sprawa nie zaogniła stosunków z sąsiadami, u których wywołuje uzasadnioną irytację – twierdzi Stephen Bastos, ekspert Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej. W jego przekonaniu wczorajszą uchwałę Bundestagu należy traktować jako manifest środowisk konserwatywnych chadecji, niejako podsumowujący wieloletnią dyskusję wywołaną przez szefową Związku Wypędzonych Erikę Steinbach.