Demonstracje przeciwników wojskowego reżimu nie ostudziły entuzjazmu wyborców. Przed lokalami w Kairze ustawiały się nawet trzykilometrowe kolejki. – Za Mubaraka nasz głos nie miał żadnego znaczenia, teraz liczymy na to, że uda się nam wywalczyć wolność – powiedziała agencji AFP jedna z głosujących.
Dzisiejsze wybory rozpoczęły maraton, który potrwa do 11 marca 2012 r. W kilku etapach Egipcjanie wybiorą skład obu izb parlamentu: Zgromadzenia Ludowego i Rady Szury. Faworytami są partie związane z islamistami z Bractwa Muzułmańskiego. Wyniki poniedziałkowej tury mają być znane jutro.
Na placu Tahrir nadal trwają manifestacje przeciwko Najwyższej Radzie Wojskowej. Ich uczestnicy zbojkotowali wybory, obawiają się, że bez względu na ich wynik generałowie pozostaną u władzy. Zapowiadają, że odrzucą każdą ich decyzję, z wyjątkiem tej o przekazaniu rządów w ręce cywilów.
Mimo obaw wybory przebiegły spokojnie. Jedyne skargi dotyczyły opóźnień w otwarciu lokali. Ich przyczyną był najczęściej brak kart do głosowania albo tuszu do farbowania kciuków osób, które już oddały głos.