Europejczycy wracają na rolę z powodu kryzysu

W krajach o wysokim bezrobociu, takich jak Grecja czy Hiszpania, miejsc pracy nie ubywa tylko w rolnictwie

Publikacja: 02.04.2012 01:52

Nawet półtora miliona Greków jest gotowych opuścić miasta i szukać szczęścia na wsi

Nawet półtora miliona Greków jest gotowych opuścić miasta i szukać szczęścia na wsi

Foto: PAP/EPA

Przez pół wieku w Grecji miasteczka i wsie się wyludniały, m.in. w związku z boomem budowlanym. Teraz ta tendencja może się odwrócić.

W kraju żyje 11 milionów mieszkańców, z czego cztery  – w stolicy i aglomeracji ateńskiej, a 800 tysięcy w Salonikach, bezrobocie wynosi ponad 20 proc. i dotyka ponad połowy osób poniżej 24. roku życia.

Według sondażu przeprowadzonego dla Ministerstwa Rolnictwa nawet półtora miliona Greków jest gotowych opuścić wielkie miasta, by szukać szczęścia na prowincji. Ucieczkę z metropolii rozważają głównie ludzie młodzi i dobrze wykształceni, którym wieś jawi się jako miejsce dobre do wychowywania dzieci, gdzie jakość życia jest lepsza, a koszty utrzymania niższe.

Aż 68 proc. uczestników sondażu z Aten i Salonik, myślało o przeprowadzce, ponad 19 proc. już podjęło konkretne kroki w tym kierunku. Dwie trzecie Greków gotowych na radykalną zmianę stylu życia studiowało na wyższych uczelniach, trzy czwarte ma mniej niż 44 lata. Dużym zainteresowaniem cieszą się plantacje oliwek oraz uprawy roślin aromatycznych i leczniczych. Jeśli chodzi o hodowlę – ślimaki, pszczoły, kozy i owce.

Według Greckiej Konfederacji Organizacji Rolniczych w latach 2008 – 2010 w rolnictwie powstało 32 tys. nowych miejsc pracy. Przybywa szkół rolniczych. Minister rolnictwa Kostas Skandalidis uważa, że w jego kraju dokonuje się właśnie prawdziwa rewolucja, jeśli chodzi o styl życia.

– Czym innym są deklaracje w ankietach, a czym innym podjęcie decyzji o wyprowadzce z miasta – zauważa w rozmowie z „Rz" angielski ekonomista Steward Flemming. – Migracja z miast do wsi raczej nie będzie tak potężna, jak pokazuje to grecki sondaż, ale na pewno przybierze na sile. Dzięki unijnym dopłatom i wysokim cenom żywności rolnictwo jest teraz po prostu zajęciem dochodowym i zapewniającym stabilność .

Dostrzegli to także Hiszpanie. Rolnictwo i rybołówstwo są w ich kraju jedynymi gałęziami gospodarki, w których nie ubywa miejsc pracy.

23-procentowe bezrobocie (dwukrotnie wyższe wśród młodych ludzi) sprawiło, że wiele osób zainteresowało się zajęciem, które od dekad nie było przedmiotem pierwszego wyboru dla młodych pokoleń. Woleli pracę w budownictwie i usługach, branżach, których najbardziej dotknął kryzys. Według gazety „La Voz de Asturias" w Asturii, gdzie do niedawna odwoływano wszelkie kursy rolnicze z powodu braku chętnych, teraz tworzone są listy oczekujących. Jeśli recesja będzie się pogłębiać, a bezrobocie rosnąć (na co się zanosi), można się spodziewać, że Hiszpanie zaczną wypierać Rumunów, Portugalczyków, Marokańczyków i Polaków, wykonujących pogardzane przez nich prace przy zbiorze oliwek, truskawek czy winogron. W Asturii liczba cudzoziemców zatrudnionych w rolnictwie już dziś nie przekracza 500.

W Irlandii, gdzie kryzys mocno zachwiał branżą finansów i budownictwem, farmerzy są jedną z niewielu grup zawodowych, która nie tylko nie została nim dotknięta, ale wręcz na nim zarabia. Rosnące ceny wołowiny, baraniny i mleka, tradycyjnych irlandzkich produktów eksportowych, sprawiły, że podupadające jeszcze kilka lat temu szkoły rolnicze przeżywają prawdziwe oblężenie.

Na Islandii po zapaści sektora finansów do łask wróciło rybołówstwo. – Po wybuchu kryzysu stało się przez pewien czas kuszącą alternatywą dla młodych ludzi – mówi „Rz" prof. Geir Mathiasson, specjalista ds. rynku pracy z Uniwersytetu Islandzkiego. – Teraz jednak, gdy gospodarka wraca do normy, młodzież nie garnie się już tak chętnie na kutry rybackie. To był tylko chwilowy trend i podobnie może być w innych europejskich krajach.

We Włoszech bezrobocie wprawdzie rośnie (od 7,8 proc. w 2008 r. do 9,2 proc. obecnie), ale jest i tak niższe od średniej unijnej, nikt więc nie wyprowadza się na wieś, by tam szukać pracy. Rolnictwo, jeśli pominąć wielkich hodowców czy latyfundystów, to we Włoszech kiepski interes, a sezonowy brak rąk do pracy zaspokajają obcokrajowcy i nielegalni imigranci wykorzystywani, szczególnie na południu, jak niewolnicy. Włoch takiej pracy by nie podjął. Robotnik rolny (bracciante) to we Włoszech najniższa klasa społeczna. A co czwarty pracownik w tamtejszym rolnictwie pracuje na czarno.    —pik

Przez pół wieku w Grecji miasteczka i wsie się wyludniały, m.in. w związku z boomem budowlanym. Teraz ta tendencja może się odwrócić.

W kraju żyje 11 milionów mieszkańców, z czego cztery  – w stolicy i aglomeracji ateńskiej, a 800 tysięcy w Salonikach, bezrobocie wynosi ponad 20 proc. i dotyka ponad połowy osób poniżej 24. roku życia.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021