Chemiczna prowokacja w Aleppo

Zachód wraca do planów interwencji w Syrii. To skutek informacji o użyciu tam broni chemicznej.

Publikacja: 21.03.2013 00:44

Niepotwierdzone pogłoski o ataku bronią chemiczną pojawiały się już wcześniej, ale dotąd nie oskarża

Niepotwierdzone pogłoski o ataku bronią chemiczną pojawiały się już wcześniej, ale dotąd nie oskarżano o to rebeliantów

Foto: AP/Aleppo Media Center

– Brakuje nam amunicji do naszych kałasznikowów, więc jakim cudem mielibyśmy broń chemiczną? – tak na zarzuty syryjskiego rządu odpowiada Abdul Dżabbar al-Okaidi, dowódca powstańczej rady wojskowej w metropolii na północy kraju Allepo.

We wtorek w dzielnicy al-Atebeh w wybuchu pocisku zginęło 25 osób, a ponad 80 zostało rannych. Część ofiar, które trafiły do szpitala, miała poważne problemy z oddychaniem, co może sugerować użycie podczas ataku substancji chemicznej. Państwowe syryjskie media natychmiast podały, że terroryści – jak reżim nazywa powstańców – użyli broni chemicznej, by sprowokować USA do interwencji zbrojnej.

Pestycydy i chlor

Dotąd żadna niezależna organizacja międzynarodowa nie potwierdza ataku bronią masowego rażenia. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka potwierdziło, że wśród ofiar było 16 żołnierzy, ale – jak powiedział kierujący Obserwatorium Rami Abdulrahman – „nie ma dowodów na użycie broni chemicznej".

Lekarz ze szpitala w Aleppo, do którego dotarła Al-Dżazira, uważa, że użyto pestycydów, a nie śmiercionośnego sarinu czy gazu VX. – Ranni mówili, że czuli ostry zapach, podczas gdy broń chemiczna zwykle nie ma zapachu. Jak na atak chemiczny byłaby to bardzo niewielka liczba zabitych – mówił dr Ziad Haddad. Z rannymi rozmawiał też fotoreporter Reutersa (ze względu na jego bezpieczeństwo agencja nie podała nazwiska). – W większości to kobiety i dzieci. Opowiadają, że po wybuchu mocno czuć było zapach chloru – powiedział.

Bitwa o zabójczy gaz

Rebelianci od miesięcy toczą walki o mocno ufortyfikowany kompleks wojskowy pod miastem Safira w prowincji Aleppo, gdzie – jak wierzą – przechowywane są substancje do produkcji broni chemicznej.

Syria do ubiegłego roku zaprzeczała, że posiadał takie arsenały (jest jednym z sześciu państw, które nie podpisały konwencji o broni chemicznej). Gdy z powodu wojny zaczęło uciekać za granicę coraz więcej syryjskich naukowców, potwierdzili, że reżim Baszara Asada w ciągu roku może wyprodukować nawet kilka ton sarinu, tabunu, VX i gazu musztardowego.

Latem ubiegłego roku Pentagon alarmował, że syryjska armia przemieszcza arsenały chemiczne. Wkrótce potem prezydent Barack Obama ostrzegł, że użycie ich sprowokuje USA do interwencji zbrojnej. 22 grudnia szef MSZ Rosji powiadomił, że „syryjska broń chemiczna znajduje się pod kontrolą" i Kreml jest na bieżąco informowany, co się z nią dzieje.

Zachodnie jastrzębie

Teraz tylko Moskwa potwierdziła, że w Aleppo doszło do ataku chemicznego, i o przeprowadzenie go oskarżyła powstańców.

Waszyngton twierdzi, że na razie brak dowodów na użycie takiej broni. Na Zachodzie coraz poważniej mówi się jednak o możliwej interwencji. Potwierdził to podczas przesłuchania w komisji sił zbrojnych Senatu USA adm. James Stavridis, dowódca NATO ds. operacyjnych. Ujawnił, że wewnątrz Sojuszu trwają dyskusje o wprowadzeniu strefy zakazu lotów nad Syrią, o co od dwóch lat zabiegają powstańcy. Naciskany przez senatorów przyznał, że takie rozwiązanie mogłoby przeważyć szalę w trwającej już dwa lata wojnie. Powiedział też, że w NATO trwa dyskusja o możliwości zbombardowania syryjskich obiektów wojskowych.

Od ujawnienia informacji o rzekomym ataku chemicznym coraz więcej polityków w Waszyngtonie uważa, że czas na interwencję. Wczoraj podczas wywiadu dla CNN przekonywali do tego demokratka Dianne Feinstein i republikanin Mike Rogers,  oboje z senackiej komisji ds. wywiadu. Zdaniem Rogersa USA są do interwencji „moralnie zobligowane". Wcześniej w podobnym tonie wypowiadali się członkowie komisji spraw zagranicznych.

Pentagon już na jesieni podał, że ma gotowe plany interwencji, by zabezpieczyć syryjskie arsenały. Za najbardziej prawdopodobny scenariusz uznano kombinację bombardowań obiektów, w których ukryta jest taka broń, oraz operację żołnierzy, których do ochrony syryjskich arsenałów chemicznych potrzeba by było 75 tys. Miesiąc temu brytyjskie media donosiły, że pułk RAF oraz oddział zajmujący się bronią chemiczną dostały rozkaz przygotowania się do możliwej operacji w Syrii.

– Brakuje nam amunicji do naszych kałasznikowów, więc jakim cudem mielibyśmy broń chemiczną? – tak na zarzuty syryjskiego rządu odpowiada Abdul Dżabbar al-Okaidi, dowódca powstańczej rady wojskowej w metropolii na północy kraju Allepo.

We wtorek w dzielnicy al-Atebeh w wybuchu pocisku zginęło 25 osób, a ponad 80 zostało rannych. Część ofiar, które trafiły do szpitala, miała poważne problemy z oddychaniem, co może sugerować użycie podczas ataku substancji chemicznej. Państwowe syryjskie media natychmiast podały, że terroryści – jak reżim nazywa powstańców – użyli broni chemicznej, by sprowokować USA do interwencji zbrojnej.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019