Król daje zły przykład poddanym

Belgia | Jeśli Delphine Boel udowodni, że Albert II jest jej ojcem, ostatnia instytucja łącząca Flamandów i Walonów może runąć.

Aktualizacja: 25.06.2013 02:11 Publikacja: 25.06.2013 02:11

45-letnia Delphine Boel ma dwójkę dzieci i spore kłopoty finansowe.

45-letnia Delphine Boel ma dwójkę dzieci i spore kłopoty finansowe.

Foto: AFP

Dziś sprawą ma się zająć sąd. Boel chce, aby Albert II, a także jego starszy syn książę Filip i  córka księżniczka Astrid zostali zmuszeni do udostępnienia swojego DNA.

W przypadku króla sprawa jest na razie przegrana, bo zgodnie z belgijską konstytucją urzędujący monarcha stoi ponad prawem. Jednak przekazanie przez dzieci Alberta II kodu genetycznego pozwoliłoby ostatecznie potwierdzić lub zdementować pogłoski, które pojawiają się w Brukseli od publikacji w 1999 r. książki Mario Danneelsa o życiu prywatnym króla.

–Niekorzystny wyrok dla Alberta II byłby jednocześnie potężnym ciosem dla jedności kraju. Od czasu panowania Baldwina (poprzednika i brata Alberta II – red.) instytucja monarchii zdobyła duży autorytet moralny i jest jednym z ostatnich, ale ważnych czynników zapewniających jedność kraju – mówi „Rz" Andre Sapir, profesor Universite Libre de Bruxelles (ULB).

Kryzys królewskiego małżeństwa

Niedługo po publikacji książki Danneelsa 79-letni król dał co prawda do zrozumienia, że w latach 60. miał romans z baronessą Sybille de Selys Longchamps, a jego związek z dzisiejszą królową Paolą „przechodził kryzys", ale nie posunął się jednak do uznania ojcostwa córki Longchamps, Delphine.

Zdaniem dziennika „Le Soir" to był największy błąd 20-letniego panowania Alberta II, bo stawia w bardzo złym świetle postawę moralną monarchy, który ma przecież być wzorem dla swoich poddanych.

Widać to już zresztą po wynikach sondaży. Ten zrealizowany dla stacji telewizyjnej RTL-TVI wskazuje, że tylko 31 proc. Flamandów chce utrzymania obecnych prerogatyw monarchy. Pozostali woleliby, aby Albert II miał zadania czysto ceremonialne, a nawet kraj został przekształcony w republikę, co w praktyce oznaczałoby jego rozpad. W Walonii, biedniejszej prowincji kraju, mieszkańcom tradycyjnie bardziej zależy na zachowaniu jedności królestwa. Stąd 66 proc. pytanych opowiada się tu za utrzymaniem obecnych uprawnień monarchy.

Starzejący się król planował, zdaniem „Le Soir", ogłosić abdykację już w trakcie najbliższego święta narodowego 21 lipca. Pozew Delphine może go jednak od tego odwieść – po rezygnacji z korony Albert II jako zwykły obywatel byłby odpowiedzialny przed prawem.

Nie wszyscy równi wobec prawa

Jednak nawet jeśli nie dojdzie do abdykacji, Boel nie jest bez szans. Jak bowiem wskazuje profesor prawa na uniwersytecie ULB Yves-Henri Leleu, 45-letnia artystka może w takim przypadku pozwać belgijskie państwo przed Europejski Trybunał Praw Człowieka za łamanie konstytucji, zgodnie z którą każdy jest równy wobec prawa.

– Próbowałam nawiązać kontakt z Albertem poprzez listy, za pośrednictwem księży i wspólnych znajomych – nic nie pomogło – żali się Boel.

Jej sytuacja materialna jest ponoć trudna. Mąż baronessy Longchamps, przemysłowiec Jacques Boel, jest co prawda jednym z najbogatszych ludzi kraju, jednak zdaniem Delphine wykreślił ją z testamentu. Także firma powołana do sprzedaży dzieł artystki i jednocześnie matki dwójki dzieci od lat przynosi same straty.

W razie uznania ojcostwa przez Alberta II Delphine Boel miałaby prawo do dziedziczenia jednej piątej jego majątku. Nie mogłaby natomiast liczyć ani na sukcesję do korony, ani na wypłatę corocznej subwencji państwa, która w przypadku księcia Filipa wynosi ok. 900 tys. euro rocznie.

Pomnik Leopolda II

Belgijska monarchia już od pewnego czasu przechodzi złą passę. W ubiegłym roku królowa Fabiola, wdowa po Baldwinie, została przyłapana na oszustwach podatkowych związanych z działalnością jej fundacji. Parlament zareagował nałożeniem po raz pierwszy od powstania kraju w 1831 r. podatków bezpośrednio na subwencje na utrzymanie rodziny królewskiej oraz ograniczeniem o jedną czwartą dochodów samej Fabioli.

Wcześniej okazało się, że młodszy syn Alberta II, książę Laurent, wyciągnął od marynarki wojennej pieniądze na remont swojego domu. W kraju niesłabnącą popularnością cieszy się także seria książek o roli króla Leopolda II w wyzysku na przełomie XIX i XX wieku Konga – historycy oceniają, że z rąk Belgów zginęło wówczas od 2 do 15 milionów osób.

Mimo to konny pomnik Leopolda II nadal dumnie pręży się w bezpośredniej okolicy Pałacu Królewskiego w samym centrum Brukseli.

Dziś sprawą ma się zająć sąd. Boel chce, aby Albert II, a także jego starszy syn książę Filip i  córka księżniczka Astrid zostali zmuszeni do udostępnienia swojego DNA.

W przypadku króla sprawa jest na razie przegrana, bo zgodnie z belgijską konstytucją urzędujący monarcha stoi ponad prawem. Jednak przekazanie przez dzieci Alberta II kodu genetycznego pozwoliłoby ostatecznie potwierdzić lub zdementować pogłoski, które pojawiają się w Brukseli od publikacji w 1999 r. książki Mario Danneelsa o życiu prywatnym króla.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019