Informacja, że Wiktor Janukowycz jest gotowy podjąć negocjacje ze swoimi oponentami, pojawiła się przed południem na oficjalnym portalu prezydenta. To pierwsze ustępstwo głowy państwa wobec Majdanu od wybuchu protestów trzy tygodnie temu. Pomysł okrągłego stołu wysunął były prezydent Leonid Krawczuk.
Czy opozycja zgodzi się na negocjacje, nie jest jednak jasne. Witalij Kliczko, lider opozycyjnej partii Udar, zapowiedział, że pozostanie na Majdanie „do końca". Ostrzegł także, że jeśli Berkut zdecyduje się na rozbicie siłą manifestacji, to „krew splami ręce tego, kto podjął taką decyzję: Janukowycza". Równocześnie były mistrz świata w boksie wagi ciężkiej przyznał, że „jest gotowy do podjęcia rozmów" z prezydentem.
Gdyby tak się stało, oznaczałoby to poważne ustępstwo ze strony liderów opozycji. Jeszcze w niedzielę przywódca Batkiwszczyny Arsenij Jaceniuk zapowiadał, że nie będzie żadnych kontaktów z prezydentem, dopóki nie zdymisjonuje on swojego premiera Mykoły Azarowa. A Kliczko domagał się wręcz dymisji samego Janukowycza i przyspieszonych wyborów prezydenckich.
Strach przed szturmem
Adam Eberhardt, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, uważa, że w interesie opozycji jest podjęcie rozmów z Janukowyczem.
– Jeśli dojdzie do konfrontacji z prezydentem, a mimo to ludzie zawiodą i masowo nie wyjdą na ulicę, to autorytaryzm na Ukrainie bardzo się umocni, a integracja z Rosją będzie jeszcze trudniejsza do zablokowania – mówi „Rz".