Zdaniem Kijowa zbrojne siły separatystyczne na wschodzie Ukrainy zostały osłabione do tego stopnia, że nie są już zdolne do podejmowania większych operacji. Względny spokój mimo wczorajszych walk, jaki panuje w najbardziej newralgicznych regionach Donbasu, może się jednak okazać ciszą przed burzą.
Czas dyplomacji
Wszystko zależy od wyników dyplomatycznych zabiegów zarówno w Warszawie, jak i we Francji. Prezydent elekt Ukrainy Petro Poroszenko spotka się w naszej stolicy z prezydentem Barackiem Obamą, który przybywa jutro do Warszawy. W czwartek z kolei prezydent Władimir Putin ma rozmawiać w Paryżu z François Hollande'em .
Będzie to pierwsze spotkanie Putina z zachodnim przywódcą po aneksji Krymu. Gospodarz Kremla w rozmowie telefonicznej z Hollande'em potwierdził, że warunkiem stawianym przez Moskwę jest podjęcie przez władze w Kijowie dialogu z reprezentantami wschodniej Ukrainy. Wynikiem takich rozmów musiałaby być federalizacja Ukrainy, co jest zasadniczym celem Rosji. W ten sposób prorosyjskie siły na Ukrainie mogłyby bowiem wpływać skutecznie na politykę rządu centralnego. To plan maksimum.
– Można sobie wyobrazić, że w wyniku działań dyplomatycznych znaleziona zostanie formuła umożliwiająca stabilizację Ukrainy i podpisanie układu stowarzyszeniowego z UE – mówi „Rz" Władimir Sidenko, szef kijowskiego think tanku Centrum Razumkowa. Moskwa otrzymała już zapewnienie prezydenta elekta, że Ukraina nie będzie członkiem NATO. Deklaracja ta jest w Kijowie ocenia jako spore ustępstwo wobec Rosji. W Moskwie – jako coś całkiem oczywistego.
– Po rozmowach Petra Poroszenki z Barackiem Obamą w Warszawie wszystko stanie się jasne – przekonuje „Rz" Siergiej Markow, były doradca Putina. Jego zdaniem kijowska junta, jak nazywa kremlowska propaganda nowe władze Ukrainy, jest narzędziem w rękach USA, które mają już gotowy plan wciągnięcia Rosji w pułapkę. Miałaby polegać na ustabilizowaniu Ukrainy na jakieś dwa–trzy lata. Potem, gdy okrzepnie nieco ukraińska armia uformowana w międzyczasie na wzór NATO, miałoby dojść do próby interwencji wojskowej na Krymie.