Dwa fortepiany Orbána - komentarz Jarosława Gizińskiego

W ostatnim czasie węgierscy politycy zaczęli w zaskakujący sposób krytycznie wypowiadać się o Rosji. Czyżby w Budapeszcie uznano, że wschodnia fascynacja na dłuższą metę może się Węgrom nie opłacić?

Aktualizacja: 14.11.2014 15:20 Publikacja: 14.11.2014 14:47

Jarosław Giziński

Jarosław Giziński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Węgierski minister spraw zagranicznych (i handlu zagranicznego - bo tak teraz nazywa się resort dyplomacji w Budapeszcie) Péter Szijjártó zaskoczył obserwatorów politycznych po swojej środowej wyprawie do Berlina. W czasie konferencji prasowej po spotkaniu ze swoim niemieckim partnerem Frankiem-Walterem Steinmeierem oświadczył w dość zaskakujący sposób, że „Węgry nie stanowią już problemu dla Europy" ale „są w stanie przyczynić się do tego, by Europa stała się jeszcze silniejsza". Dodał, iż jego rząd jest dumny z faktu, że „do niedawna Węgry dostarczały najwięcej gazu Ukrainie" podkreślając jak bardzo Budapeszt popiera suwerenność Ukrainy.

Jeszcze dalej Szijjártó poszedł w wywiadzie dla „Financial Times" podczas którego powiedział „środkowi Europejczycy dobrze wiedzą co oznaczało sąsiedztwo ze Związkiem Radzieckim i nie chcieliby tego nigdy więcej doświadczyć". Obecną współpracę Budapesztu z Moskwą określił jako działania wyłącznie pragmatyczne i gospodarcze. Politykę rosyjską określił jako „nie do przyjęcia" i opowiedział się za europejskim sankcjami.

Nagła zmiana retoryki w ustach polityka, który na Węgrzech uchodzi za niezłomnego kreatora wschodniej polityki Fideszu (i jednego z najbardziej zaufanych współpracowników premiera Orbána) nie może być przypadkiem. W końcu to pomysł „wschodniego otwarcia" utorował drogę młodego (36-letniego) polityka na szczyt węgierskiej dyplomacji. Szijjártó niestrudzenie podróżował na wschód, krążąc między Moskwą, Pekinem i stolicami Azji byle tylko zademonstrować, że Węgry mają alternatywę dla kontaktów z Zachodem. Poszukiwał więc współpracy z bardzo niesalonowymi reżimami w Azji Środkowej, a w ramach wschodnich zapędów Węgry zdecydowały się nawet na zamknięcie ambasady w Tallinie, co w czasie rosnącego zagrożenia krajów bałtyckich ze strony Moskwy trudno uznać za gest solidarności.

O tym, że Węgry „nie prowadzą polityki przyjaznej wobec Rosji, ale politykę przyjazną wobec Węgier" (czyli realizującą jedynie gospodarcze interesy narodowe) zapewniał zresztą już wcześniej podczas wizyty w Bawarii sam Viktor Orbán. Jeszcze wyraźniej wypowiedział się (wywodzący się z Fideszu) prezydent János Áder. Przemawiając na konferencji w Sofii stwierdził, że nie można zapominać o sowieckiej dominacji, a obecne związki z Rosją uznał za normalne kontakty gospodarcze, które nie dają Rosjanom żadnych preferencyjnych warunków.

Wypowiedzi węgierskich przywódców po długim okresie wręcz fascynacji „wspaniałymi perspektywami na wschodzie" brzmią zaskakująco (tym bardziej, że w podobnym tonie wypowiadają się ostatnio także politycy słowaccy, jak choćby prezydent Andrej Kiska). Oczywiście na razie trudno ocenić jak szczere są te deklaracje i jakie stoją za nimi motywacje. W końcu unijne sankcje za bardzo szkodliwe wciąż uważa kilku znanych węgierskich polityków , z przewodniczącym parlamentu László Kövérem (tym samym, który sprzeciwił się wywieszenia w parlamencie flagi Unii Europejskiej).

Nietrudno sobie wyobrazić, że w Budapeszcie uznano, że dyplomatyczne boje toczone ze wszystkim najważniejszymi partnerami są po prostu nieopłacalne. Reprymendy z Brukseli, a ostatnio zakaz wjazdu do USA dla kilku wysokich urzędników wyraźnie pokazały, że ryzyko trwałego popsucia relacji z najważniejszymi partnerami i sojusznikami stało się już zbyt duże.

Kilka okazjonalnych przemówień i wywiadów to zbyt mało, by ocenić polityczne intencje Budapesztu. W końcu umowy energetyczne, zgoda na budowę South Stream i kredyt na rozbudowę elektrowni w Paksu to nadal twarde fakty, a jak wiadomo odsetki od wielkich biznesów z mocarstwami (zresztą nie tylko z Rosją) płaci się nie tylko w walucie. Dlatego ciekawe co minister Szijjártó powie swojemu rosyjskiemu koledze gdy w przyszłym tygodniu złoży wizytę w Moskwie. Siergiej Ławrow jest zbyt doświadczonym lisem, by bez komentarza pozostawił węgierskie próby grania na dwóch fortepianach jednocześnie.

Prawdziwym testem węgierskich intencji może stać się jednak całkiem inna sprawa: już niedługo węgierski koncern naftowy MOL będzie musiał zdecydować komu odsprzeda posiadane przez siebie akcje chorwackiego koncernu INA. Jeśli nabywcami okazaliby się Rosjanie, którzy w ten sposób chcą ugruntować swoją energetyczną dominację na Bałkanach to irytacja USA i dużej części Europy mogłaby się dla Budapesztu okazać bardzo kosztowna.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019