Czy Polska powinna całkiem zamknąć granicę z Białorusią? „Ludzie stamtąd powinni widzieć, jak wygląda normalny świat”

Zamknięcie granicy polsko-białoruskiej nie jest łatwe. Izolacja gospodarcza mogłaby zmusić Aleksandra Łukaszenkę do ustępstw, ale nie ma na to zgody w Europie.

Publikacja: 16.02.2023 03:00

Funkcjonariusze policji i straży granicznej na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Bobrownikac

Funkcjonariusze policji i straży granicznej na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Bobrownikach

Foto: PAP/ ARTUR RESZKO

Po tym, jak reżim Łukaszenki skazał w zeszłą środę dziennikarza i działacza mniejszości polskiej Andrzeja Poczobuta na osiem lat łagrów, rząd podjął decyzję o zamknięciu przejścia granicznego z Białorusią w Bobrownikach. Podczas sprowokowanego przez reżim w Mińsku kryzysu migracyjnego zamknięto w listopadzie 2021 roku przejście w Kuźnicy. Na granicy z Białorusią pozostały więc jedynie dwa czynne przejścia: w Terespolu (osobowe) i Kukurykach (towarowe).

Premier Mateusz Morawiecki nie wykluczał zamknięcia pozostałych przejść. Czy do tego dojdzie? – Myślę, że warto to rozważyć. Innych instrumentów w gruncie rzeczy nie mamy i trzeba korzystać z tych, które są dostępne – powiedział w Programie 1 Polskiego Radia wiceminister kultury i poseł PiS Jarosław Sellin.

Z naszych informacji wynika, że podjęcie przez rząd decyzji o całkowitym zamknięciu granicy z Białorusią jest obecnie mało prawdopodobne. – Uważam, że to byłby zły pomysł. Trzeba szukać sposobów, by rzeczywiście uderzyć w reżim Łukaszenki, sprawić problemy osobom z jego otoczenia. Nie można jednak zamknąć kraju, bo ludzie stamtąd powinni przyjeżdżać i widzieć, jak wygląda normalny świat – mówi „Rzeczpospolitej” dobrze poinformowany rozmówca w obozie rządzącym.

Czytaj więcej

Polska zatrzymuje handel z Białorusią. Decyzja MSWiA rykoszetem uderzy w polskich przewoźników

Co więcej, w latach 2008–2021 na Białorusi wydano blisko 150 tys. Kart Polaka. Posiadający taki dokument Polacy na Białorusi mają roczną wizę i często podróżują do Polski. A gdyby doszło do całkowitego zamknięcia ruchu osobowego również z państwami bałtyckimi, zostaliby całkowicie skazani na łagier Łukaszenki. Droga np. z Grodna do Warszawy prowadziłaby wówczas poprzez Stambuł i kosztowałaby kilka tysięcy złotych w jedną stronę.

– Zamknięcie granicy dla ruchu osobowego, a pozostawienie ruchu towarowego, byłoby złym wyjściem. Popieram zamknięcie granicy, ale przede wszystkim dla ciężarówek i pociągów, trzeba wstrzymać handel. Należało to zrobić jeszcze dwa lata temu, po aresztowaniach liderów mniejszości polskiej. A dzisiaj w sklepach w Grodnie leży pełno towarów z Polski, ale też z innych państw UE wyprodukowanych na rynek polski – mówi „Rzeczpospolitej” działacz prześladowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi. Pragnie zachować anonimowość, gdyż za nawoływanie do sankcji groziłoby mu na Białorusi więzienie. – Władze w Mińsku wyrządziły zbyt dużo zła w ostatnim czasie, by to pozostawiać bez odpowiedzi – dodaje.

Znany niezależny białoruski ekonomista Jarosław Romańczuk zwraca też uwagę, że zamknięcie przejść granicznych nie tylko uderza w gospodarkę Łukaszenki, ale i w przemyt, na którym od lat zarabiają ludzie dyktatora. W czwartek Litwa zamyka towarowe przejście kolejowe Stasilos-Bieniakonie, które słynęło głównie z przemytu białoruskich papierosów i nie było wyposażone w odpowiedni sprzęt prześwietlający pociągi.

Czytaj więcej

Polscy celnicy w gangu przemytników z Białorusi

W Unii Europejskiej wciąż jednak nie ma zgody na kolejny pakiet sankcji wobec dyktatury Łukaszenki. Z naszych informacji wynika, że kilka krajów (w tym m.in. Francja i Niemcy) chce wykluczyć z listy sankcyjnej produkcję nawozów potasowych. Tłumaczy się to światowym kryzysem żywnościowym i potrzebą eksportu nawozów do państw trzecich (poprzez m.in. firmy francuskie i niemieckie). Litwa z kolei, jak wynika z naszych informacji, nie godzi się na takie „wyjątki” i blokuje przyjęcie kolejnego pakietu restrykcji. – Litwini nie chcą, by Bruksela później zmuszała władze w Wilnie do umożliwienia tranzytu białoruskich nawozów do portu w Kłajpedzie – mówi nasz rozmówca zaangażowany w sprawę sankcji.

Białoruska opozycja demokratyczna ostrzega, że wyłączenie nawozów potasowych z listy sankcyjnej byłoby deską ratunku dla reżimu Łukaszenki. – Biełaruśkalij (producent nawozów – red.) jest jednym z głównych źródeł dochodów reżimu Łukaszenki. Dzięki tym pieniądzom utrzymuje swoją władzę. A dzisiaj ważne jest, by dociskać ten reżim – mówi „Rzeczpospolitej” Paweł Łatuszka, były białoruski dyplomata i minister kultury, obecnie jeden z liderów opozycyjnego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego.

Jak informowała ostatnio „Rzeczpospolita”, powołując się na Polski Instytut Ekonomiczny (PIE), mimo napiętych relacji w pierwszych 11 miesiącach 2022 r. obroty handlowe Polski z Białorusią wyniosły 12 mld zł. – Granica dla ludzi powinna być otwarta, ale handel trzeba wstrzymać. Bo Łukaszenko stał się magazynem dla Putina, reeksportuje europejskie towary do Rosji. Może to zatrzymać Polska, Litwa i Łotwa, zamykając granicę dla przepływu towarów i stawiając Łukaszence warunki. Niech uwolni więźniów politycznych, w tym Andrzeja Poczobuta – dodaje Łatuszka.

Po tym, jak reżim Łukaszenki skazał w zeszłą środę dziennikarza i działacza mniejszości polskiej Andrzeja Poczobuta na osiem lat łagrów, rząd podjął decyzję o zamknięciu przejścia granicznego z Białorusią w Bobrownikach. Podczas sprowokowanego przez reżim w Mińsku kryzysu migracyjnego zamknięto w listopadzie 2021 roku przejście w Kuźnicy. Na granicy z Białorusią pozostały więc jedynie dwa czynne przejścia: w Terespolu (osobowe) i Kukurykach (towarowe).

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790