Unia Europejska bywa niekiedy dumnie określana jako potęga normatywna. Oznacza to, że nie buduje swojej władzy i autorytetu, opierając się na sile militarnej, ale właśnie na europejskich wartościach. Krzewienie tych norm odbywa się w samej Europie, co ma tworzyć podstawy do dalszej integracji. Ponadto jest orężem w polityce zewnętrznej. Ma na celu nie tylko upowszechnianie europejskich standardów i instytucji, ale również ma być źródłem wpływów politycznych oraz korzyści gospodarczych.
Jako przykład może posłużyć historia akcesji Polski do UE. Obowiązkiem państwa ubiegającego się o członkostwo było przyjmowanie wolnorynkowych wartości. Jednocześnie Komisja Europejska intensywnie wspierała, a nawet dofinansowywała programy mające ułatwić prywatyzację państwowych przedsiębiorstw inwestorom z Europy Zachodniej. Instytucje unijne promowały zasady rządów prawa, a jednocześnie kontrolowały zdolność polskiego sądownictwa do właściwego implementowania prawa europejskiego oraz ochrony praw inwestorów zagranicznych.
Stan anarchii
Jednak unijne wartości krzewione w Europie Środkowej nie zawsze są równie skrupulatnie stosowane w przypadku największych państw członkowskich. Tak jest w odniesieniu do gazociągu północnego lub wobec traktatowej swobody przepływu osób i usług na rynku wewnętrznym. Wywołuje to zarzut podwójnych standardów oraz przemocy instytucjonalnej, kiedy to pod płaszczykiem promocji wartości, niektóre podmioty dążą do indywidualnych korzyści.
W relacjach zewnętrznych hasło potęgi normatywnej napotyka coraz większy opór. Unia dostrzega te trudności, dlatego coraz częściej rezygnuje z promocji własnych norm, m.in. demokracji bądź praw człowieka, w relacjach np. z Rosją czy Chinami. Budzi to wątpliwości, czy europejska troska o wartości nie jest stosowana wyłącznie wobec państw o mniejszym potencjale geopolitycznym lub wręcz zależnych od Europy.
Problemem jest również to, że coraz bardziej widoczna jest zmiana ładu międzynarodowego, w wyniku czego potęga normatywna Unii traci na znaczeniu. Ład wielobiegunowy postulowany przez polityków francuskich i niemieckich – mający zastąpić hegemonię amerykańską – przestaje być stabilny i oparty na klarownych zasadach. Coraz bardziej przypomina to stan anarchii, w ramach którego mocarstwa nie są ograniczane ani przez normy prawa międzynarodowego, ani poczucie sprawiedliwości lub moralności.