Proces wyboru nowej Komisji Europejskiej znów się opóźnia. Janusz Lewandowski i inni nowi komisarze mieli zająć swoje biura w Brukseli 1 lutego. Nastąpi to jednak później, bo Parlament Europejski, który kandydatów przesłuchuje i zatwierdza, zdecydowanie sprzeciwił się nominacji bułgarskiej. Aby nie doprowadzić do odrzucenia całej nowej Komisji Rumiana Żelewa wycofała się wczoraj z rozgrywki, a jej miejsce ma zająć Kristina Georgijewa, obecna wiceprezes Banku Światowego.
Georgijewa musi mieć jednak kilka dni na przygotowanie się do przesłuchania, a eurodeputowani czas na jej ocenę. Dlatego ostatecznie głosowanie nad całą Komisją nie odbędzie się 26 stycznia, jak wcześniej planowano.
– Przesłuchanie bułgarskiego kandydata na komisarza mogłoby się odbyć już 3 lutego, natomiast głosowanie nad składem nowej Komisji Europejskiej 9 lutego w Strasburgu – powiedział Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Żelewa, wywodząca się z rządzącej w Sofii partii chadeckiej, przez kilka dni broniła się przed zarzutami socjalistów, liberałów i Zielonych. Miała silne poparcie premiera Bojka Borysowa, w rządzie którego do wczoraj pełniła funkcję ministra spraw zagranicznych, a także całej grupy europejskich chadeków – Europejskiej Partii Ludowej.
Oskarżano ją o niejasne praktyki biznesowe oraz brak kompetencji na stanowisko komisarza ds. rozwoju i pomocy humanitarnej. Żelewa zdołała co prawda udowodnić, że nie ma już udziałów w spółce doradczej Global Konsult, a więc jej obecna deklaracja majątkowa jest prawdziwa. Ale prawdopodobnie kłamała, gdy zostawała eurodeputowaną w 2007 roku i szefową MSZ w 2009 roku. Opozycja zarzuca jej nie tylko zakazaną bułgarskim prawem działalność biznesową, ale także fakt, że jej spółka była założona za pieniądze postkomunistycznej mafii.