Lukka to urocze miasto z piękną gotycko-renesansową zabudową w historycznym centrum, żelazny punkt wycieczek po Toskanii. Właśnie tam centroprawicowe władze partii Lud Wolności premiera Silvia Berlusconiego zakazały podawania w restauracjach i barach czegokolwiek, co nie jest związane z włoską kuchnią.

Dekret mówi o zakazie serwowania produktów kulinarnych związanych z „inną tradycją etniczną” i sugeruje, by w zestawie dań podawanych na stół znalazło się co najmniej jedno lokalne z Lukki i okolic. Ponieważ użyto określenia „inna tradycja etniczna”, opozycyjni radni uznali, że to cios wymierzony głównie w sprzedawane tam kebaby, kuskus, kurczaka w curry i tanie restauracje chińskie. Radny Alessandro Tambellini stwierdził: - To rasizm! Kuchnia francuska czy niemiecka są w porządku. Ale turecka, chińska czy arabska już nie!

Opozycja w ratuszu wydała oświadczenie, w którym sprzeciwia się kulinarnemu rasizmowi. Autorzy dekretu wyjaśniają, że zależało im wyłącznie na ochronie dziedzictwa „małej ojczyzny”, a wyprowadzić się z historycznego centrum będą musiały również McDonaldy, wszelkie bary szybkiej obsługi, nawet małe lokale, w których serwuje się prostokątne kawałki pizzy na wynos, bo z tradycją włoską nie ma to nic wspólnego. Z tego samego powodu znikną z ulic historycznego centrum handlarze tandetą, artykułami plażowymi, sex-shopy, nawet krążący po restauracjach sprzedawcy kwiatów. Cieszą się właściciele tradycyjnych lukańskich restauracji, narzekający na upadek tradycji oraz rozplenione, serwujące byle co, stoiska z tanimi kebabami i pizzą.

Rozpętała się dyskusja, w której padają ciężkie słowa. Vittorio Castellani, jeden ze znanych włoskich kucharzy i dziennikarzy, mówi o haniebnej ksenofobii władz Lukki i kolejnej próbie dyskredytowania wszystkiego, co obce. - Jedzenie potraw innych narodów - przekonuje - to forma dialogu i wymiany kulturalnej. Sugeruje lukańskim restauratorom, by do menu wprowadzili - na złość - wyrafinowaną potrawę kuchni tureckiej, arabskiej czy francuskiej. Jego kolega, nie mniej znany kucharz Fulvio Pierangelini, zgadza się z tą propozycją, ale sądzi, że decyzja władz Lukki była słuszna, bo jest wymierzona w serwujących kulinarny chłam. Pyta, dlaczego kuchnia chińska, jeśli trzymać się jej zasad, należy do najdroższych na świecie, a we Włoszech restauracje chińskie są bezapelacyjnie najtańsze? Pierangelini dodaje, że z tych samych powodów kazałby zamknąć większość włoskich restauracji za granicą: jego zdaniem są one policzkiem wymierzonym we włoską tradycję kulinarną.