Potem wydarzyły się głośne na całą Polskę wybory szefa regionu. Kandydatem prezesa był Wassermann. Mimo to przegrał. – Każdy, kto wchodził na głosowanie, dostawał informację od młodych ludzi stojących przy wejściu: „minister Ziobro nie życzy sobie, by oddawać głos na Wassermanna” – opowiada Wassermann. Potwierdza to inny działacz PiS, który mówi, że dzień przed głosowaniem do wielu działaczy wykonano telefony z odpowiednią sugestią. – A to Zbyszek rozdawał apanaże. To on mógł wskazać kogoś do rady nadzorczej, on obsadzał ważne stanowiska – wyjaśnia Wassermann.
Zbigniew Ziobro: – Nasz konflikt z Wassermannem jest stary jak PiS. Było wtedy sporo emocji. Ja tylko powiedziałem, że sam nie będę głosował na niego. I pozwoliłem, aby taką informację powtarzano radnym – mówi.
– Pańscy ludzie powtarzali jednak delegatom, że pan sobie życzy, by nie głosowano na Wassermanna – powtarzam. – Jeśli ktoś mówi takie rzeczy, to ja nie mam na to wpływu. Nikomu nie dawałem upoważnienia, aby tak instruował głosujących – przekonuje Ziobro.
Wtedy głosowanie zostało powtórzone i ostatecznie wygrał je Wassermann. Autorytet prezesa jeszcze zadziałał. – Tutaj jest tak, że ludzie albo ulegają i żyją dalej, albo tracą głowę. Ja się opieram i żyję nadal, ale jestem wyjątkiem. Zbyszek doprowadza do rozpuszczania rozmaitych wieści na mój temat. Kiedy dochodzi do konfrontacji przed prezesem, to rozgrywa to w bardzo inteligentny sposób. Udaje współczucie dla mnie, mówi, że docenia mnie, że trzeba mnie zrozumieć. Zawsze ten najmocniejszy punkt uderzenia jest pięknie opakowany – ocenia Wassermann.
Jakub Bator, działacz PiS z Krakowa, współpracownik Zbigniewa Wassermanna: – Ziobro konsekwentnie żądał od Jarosława Kaczyńskiego, by miał wpływ na wszystkie najważniejsze sprawy. Prezes dawał mu instrumenty, a on je sprawnie wykorzystywał. Ludzie zbyt samo-dzielni sąususwani. Część tutejszych działaczy godzi się z tym, co się dzieje, bo liczy, że coś za lojalność w przyszłości otrzyma.
[srodtytul]Stworzył system, który go ściga[/srodtytul]
Zbigniew Ziobro stanowczo zaprzecza, by mówił na zebraniach: „pamiętajcie, kto układa listy”, i żeby wpływał na obsadę spółek Skarbu Państwa. co zarzuca mu część działaczy PiS z Krakowa.
Nie ukrywa jednak, że ówczesny 25-letni Michał Krupiński w Ministerstwie Skarbu czy niewiele starszy Kamil Kamiński jak i prezes lotniska w Balicach to byli wówczas bliscy mu działacze. – Rekomendowałem Krupińskiego jako wybijającego się młodego człowieka tylko do teamu doradców ekonomicznych PiS – tłumaczy. – A Kamiński jako prezes lotniska w Balicach? – pytam. –Rekomendowałem go z czystym sumieniem, bo to utalentowany organizator, który dziś świetnie daje sobie radę w prywatnym biznesie. Jako dyrektor portu lotniczego był wysoko oceniany nawet w lokalnej „Gazecie Wyborczej” – mówi Ziobro.
Krakowscy działacze PiS zgodnie twierdzą, że przez długi czas młodzi ludzie z ekipy Ziobry ustalali wszelkie ruchy kadrowe w mieście, regionie i partii.
Jedną z osób, o której mówi się, że musiała odejść, bo nie była uległa wobec Ziobry i jego ludzi, był wojewoda Witold Kochan. Sam były minister nie ukrywa, że doprowadził do jego odwołania. – Pan Kochan, mówiąc najoględniej, był przeciwieństwem rewolucjonisty. Oczekiwaliśmy szybkich zmian w urzędzie, także kadrowych, a tych nie było – mówi Ziobro. Małgorzata Mamajko, ówczesna pełnomocnik wojewody ds. inwestycji opowiada o chaosie, jaki panował w Urzędzie. Ziobro dodaje: - Na wielu stanowiskach kierowniczych Kochan przetrzymywał działaczy SLD, którzy mieli opinie osób niekompetentnych, a kiedyś trafili tam z klucza politycznego. W związku z licznymi skargami cofnąłem mu swoje poparcie.
Kochan, obecnie poseł Platformy Obywatelskiej, wspomina: – Miałem nieustanne naciski w sprawach personalnych. Straciłem funkcję, bo patrzyłem na ręce zaufanym osobom ministra. A konkretnie? – Na przykład nie chciałem podpisać bardzo niekorzystnej umowy na wynajem części terenu lotniska przez Straż Graniczną. Sedno sprawy polega na tym, że umowę przygotowali ze strony Balic prezes Kamil Kamiński, a ze strony urzędu wojewódzkiego mój zastępca, należący także do kręgu bliskiego Ziobry, Andrzej Mucha. A w przygotowaniu umowy pośredniczyła żona Andrzeja Muchy, która została dyrektorem ds. handlowych Balic – opowiada Kochan.
Jarosław Gowin, obecny kolega partyjny Kochana: – Ziobro to facet bez skrupułów. Ma za sobą grupę młodych, szalenie ambitnych i bezwzględnych działaczy. To są groźni ludzie. Nigdy nie zapomnę tego, że służby państwowe zaczęły prześladować moich wolontariuszy. Byli przesłuchiwani. Przychodzili do mnie i mówili, że są załamani, iż coś takiego spotkało ich w wolnej Polsce.
Ziobro odpowiada: – To absurd. Jestem bardzo rozczarowany posłem Gowinem. Nieustannie mnie atakuje i wymyśla różne sprawy. Przesłuchania tych ludzi były decyzją prokuratora, nie moją. A byli przesłuchiwani wszyscy, którzy byli w podobnej sytuacji jak ci młodzi ludzie z PO opisani w artykule „Newsweeka”, którzy byli podejrzani o udział w nielegalnym finansowaniu kampanii. Gowin odpowiada, że doniesienia dotyczyły kampanii warszawskiej, a nie krakowskiej. – A najistotniejsze jest to, że przesłuchania zaczęły się, gdy zostałem numerem jeden na wyborczej liście PO w Krakowie.
Naukowiec z Krakowa, związany niegdyś z PiS, dziś bardzo rozczarowany: – Teraz Platforma gnębi Ziobrę, prokuratorzy go przesłuchują i tropią. Ale przecież to on stworzył ten system, który teraz próbuje go zjeść. To on, kiedy był ministrem, zachęcał prokuratorów do takich działań.
[srodtytul]Wyjść z roli szeryfa[/srodtytul]
Dlaczego Jarosław Kaczyński, czując zagrożenie z jego strony, nie chce się z nim rozprawić? Polityk PiS: Prezes wie, że gra o prezydenturę będzie jego ostatnią wielką grą polityczną. Lech ma niewielkie szanse, ale na te 15 – 20 proc. może liczyć. Radio Maryja może mu dołożyć sporo głosów. Tyle że Rydzyk nie cierpi obecnie prezydenta. A Zbyszek – choć nie jest w bezpośrednich relacjach z Rydzykiem, to ma u niego dobre układy. I pewnie takie wsparcie ze strony radia mógłby załatwić. Za co? W zamian za dodanie władzy w partii po wyborach.
Stanisław Kogut, senator z Gorlic: – Ziobro idzie do celu jak buldożer. Kto nie idzie z nim, tego rozjeżdża. Ale musi pamiętać, że nie byłoby go w polityce, gdyby nie Jarosław i Lech Kaczyńscy. I trzeba umieć powiedzieć: dziękuję. A tych słów ciągle brakuje – mówi
Kogut podkreśla, że wynik w eurowyborach to nie tylko zasługa Ziobry: – To bardzo konserwatywny region. Tu zawsze na sztandarach mamy wypisane Bóg – Honor – Ojczyzna. Jakby nie było jego, kto inny też by wygrał. Tu PiS zawsze wygrywa i on musi o tym pamiętać.
Wypomina mu zakończony klęską manewr z obaleniem marszałka sejmiku wojewódzkiego. – Teraz Platforma rządzi w sejmiku i rozdaje pieniądze unijne. Ale ja go i tak lubię, bo myśli o różnych sprawach podobnie jak ja.
Bo trzeba pamiętać, że jako minister dokonał wstrząsu w wymiarze sprawiedliwości. Stanął naprzeciwko potężnych korporacji prawniczych, rozpoczął nowy etap walki z chuligaństwem stadionowym, z drobną i dużą przestępczością. To imponuje i wyborcom, i wielu politykom.
Sam Ziobro dziś zapewnia, że jego celem jest kontynuacja tego, co robił w Ministerstwie Sprawiedliwości. – Zaczynałem od działalności społecznej, bezpłatnej pomocy dla ofiar przestępstw. Już wtedy dążyłem do zaostrzenia prawa karnego, do otwarcia dostępu do zawodów prawniczych. Angażowałem się w te sprawy jako poseł. Kontynuowałem tę walkę jako minister. Walczyłem z przestępczością i miałem konkretne wyniki. I chcę działać w tym kierunku – zapewnia.
Krzysztof Szczerski przekonuje, że w Polsce nie ma dziś innego polityka o takim potencjale: – Wszyscy wiedzą, że jemu o coś chodzi. Problem w tym, że nie jest jeszcze politykiem kompletnym. Budował wizerunek szeryfa, na inne tematy niż sprawiedliwość w ogóle się nie wypowiada. Celowo. Teraz musi ten wizerunek trochę zmienić. I stąd ten wyjazd do Brukseli. Czy mu się to uda? Drugie ważne pytanie to, czy ludzie znów zechcą realnej, prawdziwej polityki.
Arkadiusz Mularczyk: – Zbyszek znalazł się w europarlamencie między innymi po to, by rozszerzyć zakres swej działalności.
Krzysztof Szczerski: – Wierzę, że można spróbować dokonać przepływu elektoratu „na prawo od plastiku”. PiS będzie musiał przedstawić bardziej modernistyczną propozycję. Wydaje mi się, że Ziobro jest w stanie dokonać takiego manewru.
Ale wielu z tych, którzy doceniają jego sprawność, wątpi, czy jest w stanie wyrwać się poza swój wizerunek szeryfa. Czy tkwi w nim potencjał na pełnoformatowego polityka. Na razie wycofuje się do Brukseli i Strasburga. Ale na pewno nie po to, by tam odpocząć.