- 19 listopada odbędzie się nadzwyczajny szczyt w tej sprawie. – Zakończyłem pierwszą turę negocjacji z 26 premierami. Nazwisk kandydatów jest więcej niż stanowisk – powiedział wczoraj dziennikarzom w Brukseli Fredrik Reinfeldt, szwedzki premier, który do końca roku kieruje Unią Europejską. To jego zadaniem jest prowadzenie negocjacji, których efektem ma być wybranie osób piastujących dwa nowe wysokie stanowiska w UE: stałego przewodniczącego Rady UE (potocznie zwanego prezydentem) oraz wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej i obronnej, który będzie jednocześnie – to nowość wprowadzana od 1 grudnia traktatem lizbońskim – wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej. Ta druga osoba stanie też na czele unijnej dyplomacji, czyli nowo tworzonej Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych.
[srodtytul]Nie ma faworytów[/srodtytul]
Na razie nie ma ewidentnych faworytów. Najczęściej wymieniane nazwiska na szefa Rady to premierzy krajów Beneluksu: Herman Van Rompuy (Belgia), Jan Peter Balkenende (Holandia) i Jean-Claude Juncker (Luksemburg). Ale kandydatem może być każdy były lub obecny przywódca państwa UE, który sprawował swoją funkcję już w okresie członkostwa w UE.
Z gry wypadł Tony Blair, który dla części krajów jest nie do przyjęcia ze względu na dystans Wielkiej Brytanii do ważnych elementów polityki unijnej (euro, strefa Schengen), a przez innych postrzegany jako zagrożenie dla interesów mniejszych państw członkowskich.
Z kolei wśród kandydatów na stanowisko wysokiego przedstawiciela do tej pory silny wydawał się David Miliband, szef brytyjskiej dyplomacji. Według nieoficjalnych informacji sam Miliband nie jest jednak zainteresowany przeprowadzką do Bruk- seli, ponieważ marzy mu się zajęcie miejsca Gordona Browna na czele Partii Pracy. Kandydatem jest też Massimo D’Alema, były premier Włoch, a także Carl Bildt, szef MSZ Szwecji. W ciągu kolejnych dni mogą się jednak pojawić inne nazwiska.