Sprzeciw Gruzji był ostatnią przeszkodą na drodze Rosji do Światowej Organizacji Handlu. Wreszcie po długich i zaciętych negocjacjach władze w Tbilisi ustąpiły.
– Wszystko powinno się zakończyć przed 10 listopada – ujawnił wiceszef MSZ Gruzji Sergi Kapanadze. Tego dnia spotyka się grupa robocza WTO, która ma przygotować ostateczną wersję umowy o przyjęciu Rosji. Następnie zostanie ona zatwierdzona w Genewie 15 grudnia. Zakończy to trwające 18 lat starania Rosji o członkostwo. Jeszcze żaden kraj nie negocjował tak długo.
Rosja była ostatnim państwem należącym do G20 pozostającym poza WTO. Utworzona w 1975 roku organizacja, która ma ułatwiać handel między jej członkami i pomagać w rozwiązywaniu sporów, była przez radzieckich towarzyszy postrzegana jako narzędzie zachodniego imperializmu. Po upadku ZSRR rosyjskie władze uznały jednak, że dołączenie do tego klubu jest konieczne, by kraj mógł się dynamicznie rozwijać.
Powojenny impas
Rosyjskie starania o kilka lat opóźniła wojną z Gruzją. Kiedy w lecie 2008 roku Tbilisi próbowało przejąć kontrolę nad separatystyczną Osetią Południową, rosyjskie wojska przeprowadziły zmasowany atak i zatrzymały się dopiero pod gruzińską stolicą. Oba kraje zerwały stosunki dyplomatyczne, a Rosja uznała niepodległość obu republik.
Gruzini postanowili zagrać kartą WTO, aby odzyskać kontrolę nad granicami separatystycznych regionów. Dzięki pośrednictwu neutralnej Szwajcarii udało się wypracować kompromis. Na granicach mają być utworzone handlowe korytarze, które będą monitorowane przez przedstawicielstwa europejskich firm wspierające rosyjskie i gruzińskie służby celne.