Korespondencja z Brukseli
Wzmożona aktywność europejskich przywódców ma doprowadzić do porozumienia na szczycie w Brukseli 9 grudnia. W czwartek wieczorem prezydent Francji Nicolas Sarkozy wygłosił przemówienie w Tulonie, w piątek zjadł w Paryżu obiad z brytyjskim premierem Davidem Cameronem. Kanclerz Niemiec Angela Merkel wygłosiła rano mowę w Bundestagu, a w poniedziałek leci do Paryża na spotkanie z francuskim prezydentem. Z nadzieją, że kluczowy dla przyszłości Unii duet zdoła się porozumieć.
Różnice i zbieżności
– Po przeanalizowaniu obydwu przemówień widać wyraźne różnice – mówi Piotr Kaczyński, ekspert brukselskiego
Centre for European Policy Studies. – To już niemiecko-francuska klasyka: spierają się, ale w końcu dochodzą do porozumienia – ocenia Thomas Klau z European Centre for Foreign Relations (ECFR).
W czym się zgadzają? Francja gotowa jest w końcu przyjąć niemiecki postulat, że potrzeba więcej wyrzeczeń budżetowych i więcej kontroli z zewnątrz nad krajowymi finansami. – Weryfikujmy wspólnie nasze budżety. Wprowadźmy sankcje, które będą szybsze, bardziej automatyczne i bardziej dotkliwe dla nierespektujących naszych zasad. Każdy kraj powinien przyjąć złotą regułę budżetową, której celem jest zrównoważenie wydatków z dochodami – mówił Sarkozy. To właśnie od miesięcy postuluje Angela Merkel. Francja w obliczu kryzysu i ze strachu przed utratą najwyższego ratingu na poziomie AAA zgadza się na propozycje, których nigdy nie promowali krajowi politycy. Ale istotnym problemem dla Paryża jest symboliczna utrata suwerenności. Dlatego Sarkozy się upiera, by nowa unia fiskalna miała charakter międzyrządowy. Obiecywał w Tulonie, że Francja nie odda się w ręce ponadnarodowej instytucji. Prezydent chce też ograniczenia unii fiskalnej do 17 państw strefy euro oraz zbudowania eurorządu, którego zaczątkiem już są osobne szczyty przywódców „17".