W separatystycznej republice Naddniestrza leżącej w granicach Mołdawii dochodzi do zmiany władzy nie po myśli Moskwy. Drugą turę wyborów wygrał 43-letni Jewgienij Szewczuk, były szef tamtejszego parlamentu, uzyskując aż 73 proc. poparcia. Kandydat Kremla Anatolij Kaminski zdobył zaledwie 19 proc. głosów.
Rosyjskie portale piszą o porażce Moskwy i zemście mieszkańców Naddniestrza, głosujących „wbrew woli władz na Kremlu".
– Porażka w wyborach jest efektem bezmyślności urzędników w Moskwie, którzy nie biorą pod uwagę nastrojów społecznych w regionach popierających Rosję. Chodzi zarówno o sytuację w Naddniestrzu, jak i wynik listopadowych wyborów prezydenckich w Osetii Południowej (separatystycznej republice w Gruzji), gdzie również przegrał kandydat Kremla – mówił „Rz" Kiriłł Tanajew, szef Fundacji Skutecznej Polityki w Moskwie.
Mówiąc o urzędnikach, zapewne miał na myśli Siergieja Naryszkina, do niedawna szefa administracji rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Naryszkin kilkakrotnie spotykał się z Kaminskim, nazywając go „nową polityczną elitą w Tyraspolu". Interweniował także w Osetii Południowej, gdzie wybory prezydenckie odbędą się ponownie 25 marca.
Szewczuk oświadczył wczoraj, że pierwszą wizytę zagraniczną złoży w Rosji. W wywiadzie dla agencji ITAR-TASS zaznaczył, że pogłębienie współpracy z Moskwą jest dla niego priorytetem. – Rosja jest naszym gwarantem. Państwem niosącym pokój i broniącym interesów naszych obywateli – zapewniał.