Islamiści płoszą turystów

Czy skutkiem rewolucji będzie krach przemysłu turystycznego? Kair już dziś traci na tym miliardy

Publikacja: 25.01.2012 00:29

Beduini, którzy stanowią jedną z atrakcji turystycznych Synaju, mogą być również bardzo niebezpieczn

Beduini, którzy stanowią jedną z atrakcji turystycznych Synaju, mogą być również bardzo niebezpieczni

Foto: AFP

Dziś Egipcjanie będą obchodzić rocznicę początku rewolucji, która zakończyła 30-letnie rządy dyktatora Hosniego Mubaraka. Wielu mieszkańców kraju wciąż mocno odczuwa jednak koszty rewolucji. – Wolałbym, żeby rzeczy wróciły do takiego stanu, jak za Mubaraka – mówi 61-letni Ahmed, który skarży się na brak pracy.

Na spadek dochodów skarżą się też Tarek Mohammad – który musiał sprzedać 10 z 15 koni i o połowę zmniejszyć pensje pracownikom – oraz jeżdżący taksówką Hamam Mohammed, który z rozrzewnieniem przegląda stare zdjęcia z turystami z Finlandii, Niemiec czy Francji.

– Cierpię ja i wielu innych Egipcjan – opowiada dziennikowi „USA Today". W kurortach, przy piramidach i w Luksorze pracuje kilkanaście procent mieszkańców Egiptu.

Z oficjalnych rządowych danych wynika, że w 2011 roku liczba turystów spadła o ponad 33 procent. W 2010 roku było ich 14,7 mln, a w zeszłym już tylko 9,8 mln. – To bardzo poważny spadek – oznajmił  minister turystyki Munir Abdel-Nur w rozmowie z dziennikiem „Al-Ahram". Zyski spadły zaś z 12,5 mld do 8,8 mld dolarów. Jak zauważa Reuters, niemal codziennie wybuchają z tego powodu nowe protesty oraz strajki.

Wojskowe władze w Kairze boją się, że może dojść do nowych zamieszek. Zwiększono więc środki bezpieczeństwa na lotniskach i ustawiono punkty kontrolne na drogach łączących lotniska z kurortami. Ale wielu turystów i tak obawia się o swoje bezpieczeństwo. Według DPA już na początku tygodnia siedem linii lotniczych – m.in. Air France, Austrian Airlines – anulowało loty do Kairu, bo nie było na nie chętnych.

Piramidy tylko dla małżeństw?

Obawy zachodnich turystów nie są  bezpodstawne. Uzbrojona w kałasznikowy grupa Beduinów opanowała właśnie kompleks turystyczny Aqua Sun położony około 30 kilometrów na południe od Taby. Na szczęście – ze względu na porę roku – nie ma w nim obecnie zagranicznych turystów. Według izraelskiego dziennika „Haarec", który poinformował o incydencie, do niewoli Beduinów dostali się jednak egipscy pracownicy kurortu. Za ich zwolnienie i opuszczenie Aqua Sun napastnicy zażądali 4 milionów funtów egipskich (równowartość 2,2 mln zł). Zagrozili, że jeżeli nie dostaną pieniędzy, splądrują i zniszczą cały kurort.

Egipskie służby do tej pory nie interweniowały, bo Aqua Sun znajduje się w zdemilitaryzowanej strefie przy granicy z Izraelem.  Poza tym od upadku Hosniego Mubaraka Kair ma coraz większe problemy z utrzymaniem kontroli nad półwyspem Synaj. Zawsze nieprzychylni rządowi centralnemu Beduini, gdy zabrakło rządzącego twardą ręką dyktatora, wypowiedzieli Kairowi posłuszeństwo. Sytuacja, w której pustynni nomadowie mieliby podczas zbliżającego się sezonu wakacyjnego atakować zagranicznych turystów, to scenariusz, którego egipskie władze obawiają się najbardziej. Zapowiadają, że zrobią wszystko, aby zapewnić gościom bezpieczeństwo. Beduini nie są jednak jedyną siłą, która może doprowadzić do ostatecznego załamania się egipskiego przemysłu turystycznego.

Część radykałów z Bractwa Muzułmańskiego, ugrupowania, które w wyniku rewolucji stało się czołową siłą polityczną w Egipcie, domaga się, aby zagraniczni turyści „dostosowali się do egipskich obyczajów". Chodzi o wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu, noszenia dwuczęściowych kostiumów przez kobiety czy mieszkania w jednym pokoju bez zaświadczenia o małżeństwie.

Jeszcze dalej idą przedstawiciele salafickiej grupy Dawa. Chcą oni zabronić oglądania piramid, Sfinksa, mumii i innych starożytnych zabytków, które zawierają „nieislamskie wyobrażenia". – Kultura faraonów była kulturą zgniłą. Jej zabytki powinny zostać zasłonięte, bo z religijnego punktu widzenia są zakazane – powiedział gazecie „Asharq Al Awsat" rzecznik Dawy.

Takie wypowiedzi wywołują popłoch w Ministerstwie Turystyki oraz wśród hotelarzy, którzy od czasu wybuchu rewolucji starają się, jak tylko potrafią, aby pokazać turystom, że są niezwykle gościnni. Przekonują, że zniszczenie przemysłu turystycznego będzie poważnym ciosem dla całego Egiptu. Turystyka jest bowiem jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki kraju, który w styczniu musiał zwrócić się po pożyczkę do Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 3,2 mld dolarów.

Polskie wahadło

Jak na wieści z Egiptu  reagują turyści z Polski? – Obserwowaliśmy mechanizm wahadła. Gdy media zaczęły donosić o zamieszkach w tym kraju, spadła liczba wyjeżdżających. Spodziewaliśmy się, że spadek będzie bardzo dramatyczny. Marna pogoda w Polsce sprawiła jednak, że latem Egipt i inne kraje arabskie wróciły do łask – opowiada prezes Polskiej Izby Turystyki Jan Korsak. Zwraca on  uwagę, że egipskie władze nasiliły ochronę kurortów i nie dopuściły, aby którykolwiek z zachodnich turystów ucierpiał w zamieszkach. – W opinii naszych rodaków Egipt to kraj bezpieczny i tani – dodaje.

Dziś Egipcjanie będą obchodzić rocznicę początku rewolucji, która zakończyła 30-letnie rządy dyktatora Hosniego Mubaraka. Wielu mieszkańców kraju wciąż mocno odczuwa jednak koszty rewolucji. – Wolałbym, żeby rzeczy wróciły do takiego stanu, jak za Mubaraka – mówi 61-letni Ahmed, który skarży się na brak pracy.

Na spadek dochodów skarżą się też Tarek Mohammad – który musiał sprzedać 10 z 15 koni i o połowę zmniejszyć pensje pracownikom – oraz jeżdżący taksówką Hamam Mohammed, który z rozrzewnieniem przegląda stare zdjęcia z turystami z Finlandii, Niemiec czy Francji.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017