Piramidy tylko dla małżeństw?
Obawy zachodnich turystów nie są bezpodstawne. Uzbrojona w kałasznikowy grupa Beduinów opanowała właśnie kompleks turystyczny Aqua Sun położony około 30 kilometrów na południe od Taby. Na szczęście – ze względu na porę roku – nie ma w nim obecnie zagranicznych turystów. Według izraelskiego dziennika „Haarec", który poinformował o incydencie, do niewoli Beduinów dostali się jednak egipscy pracownicy kurortu. Za ich zwolnienie i opuszczenie Aqua Sun napastnicy zażądali 4 milionów funtów egipskich (równowartość 2,2 mln zł). Zagrozili, że jeżeli nie dostaną pieniędzy, splądrują i zniszczą cały kurort.
Egipskie służby do tej pory nie interweniowały, bo Aqua Sun znajduje się w zdemilitaryzowanej strefie przy granicy z Izraelem. Poza tym od upadku Hosniego Mubaraka Kair ma coraz większe problemy z utrzymaniem kontroli nad półwyspem Synaj. Zawsze nieprzychylni rządowi centralnemu Beduini, gdy zabrakło rządzącego twardą ręką dyktatora, wypowiedzieli Kairowi posłuszeństwo. Sytuacja, w której pustynni nomadowie mieliby podczas zbliżającego się sezonu wakacyjnego atakować zagranicznych turystów, to scenariusz, którego egipskie władze obawiają się najbardziej. Zapowiadają, że zrobią wszystko, aby zapewnić gościom bezpieczeństwo. Beduini nie są jednak jedyną siłą, która może doprowadzić do ostatecznego załamania się egipskiego przemysłu turystycznego.
Część radykałów z Bractwa Muzułmańskiego, ugrupowania, które w wyniku rewolucji stało się czołową siłą polityczną w Egipcie, domaga się, aby zagraniczni turyści „dostosowali się do egipskich obyczajów". Chodzi o wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu, noszenia dwuczęściowych kostiumów przez kobiety czy mieszkania w jednym pokoju bez zaświadczenia o małżeństwie.
Jeszcze dalej idą przedstawiciele salafickiej grupy Dawa. Chcą oni zabronić oglądania piramid, Sfinksa, mumii i innych starożytnych zabytków, które zawierają „nieislamskie wyobrażenia". – Kultura faraonów była kulturą zgniłą. Jej zabytki powinny zostać zasłonięte, bo z religijnego punktu widzenia są zakazane – powiedział gazecie „Asharq Al Awsat" rzecznik Dawy.
Takie wypowiedzi wywołują popłoch w Ministerstwie Turystyki oraz wśród hotelarzy, którzy od czasu wybuchu rewolucji starają się, jak tylko potrafią, aby pokazać turystom, że są niezwykle gościnni. Przekonują, że zniszczenie przemysłu turystycznego będzie poważnym ciosem dla całego Egiptu. Turystyka jest bowiem jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki kraju, który w styczniu musiał zwrócić się po pożyczkę do Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 3,2 mld dolarów.
Polskie wahadło
Jak na wieści z Egiptu reagują turyści z Polski? – Obserwowaliśmy mechanizm wahadła. Gdy media zaczęły donosić o zamieszkach w tym kraju, spadła liczba wyjeżdżających. Spodziewaliśmy się, że spadek będzie bardzo dramatyczny. Marna pogoda w Polsce sprawiła jednak, że latem Egipt i inne kraje arabskie wróciły do łask – opowiada prezes Polskiej Izby Turystyki Jan Korsak. Zwraca on uwagę, że egipskie władze nasiliły ochronę kurortów i nie dopuściły, aby którykolwiek z zachodnich turystów ucierpiał w zamieszkach. – W opinii naszych rodaków Egipt to kraj bezpieczny i tani – dodaje.