W Niemczech panika przed inwazją Romów

Wielu obywateli Rumunii i Bułgarii szuka lepszego życia za granicami własnego kraju, na cudzy koszt.

Publikacja: 22.02.2013 00:19

Kilka tygodni temu Radu i Ilena wsiedli wraz z czwórką swych dzieci do minibusu w swym mieście Iasi w Rumunii. Po dwu dniach wysiedli w Duisburgu. Bez środków do życia. Przy pomocy znajomych znaleźli jakieś lokum i kasują już 773 euro miesięcznie z kasy miejskiej. To zasiłek na dzieci. Dorosłym nie przysługuje, ale ci wcale nie narzekają. Gdyby Radu nadal pracował w Rumunii jako dźwigowy, miałby co najwyżej 110 euro. – Nie stać nas na taką hojność – głoszą władze niemieckich miast i ślą petycje do rządu w Berlinie, aby zastopował napływ biedoty z Bułgarii i Rumunii do Niemiec. Duisburg oblicza koszty utrzymania niechcianych imigrantów na 18 mln euro rocznie, a Mannheim na prawie dwa razy tyle.

W Niemczech mieszka oficjalnie na stałe 200 tys. Rumunów i 120 tys. Bułgarów. Nijak ma się to jednak do rocznych danych statystycznych, z których wynika, że o ile w 2007 roku przybyło 64 tys. imigrantów z dwu państw bałkańskich, to w 2011 roku już 147 tys. Przy tym dopiero z początkiem przyszłego roku Bułgarzy i Rumunii będą mieli prawo legalnego zatrudnienia.

Obecnie pracują na czarno za 3-4 euro za godzinę lub trudnią się zajęciami zgoła kryminalnymi. Tygodnik „Der Spiegel" zacytował niedawno urywek z pisma prokuratury w Duisburgu prowadzącej dochodzenie przeciwko trzem obywatelkom Rumunii: „Od co najmniej roku obserwujemy niezwykły wzrost przestępczości ulicznej w wykonaniu rumuńskich band, będących często klanami rodzinnymi".

W żadnym oficjalnym dokumencie nie ma wzmianki, że chodzi o Cyganów. Nie istnieją na ten temat żadne statystyki. W słynących z poprawności politycznej Niemczech unika się jak ognia słowa cyganie, chociaż wszyscy wiedzą dokładnie, że to właśnie oni szukają szczęścia i pieniędzy w Niemczech. A będzie ich jeszcze więcej.

Rumuni to obok Polaków najbardziej mobilny naród w Europie. Milion Rumunów znalazło już pracę we Włoszech, a 900 tys. w Hiszpanii. Mają tam łatwiej ze względu na podobieństwo języka. Są to imponujące liczby, biorąc pod uwagę, że ludność Rumunii to 19 mln osób. W 2008 roku,  a więc zaledwie w rok po przystąpieniu Rumunii do UE, emigranci przekazali 9 mld euro na konta swych rodzin w kraju.

Kryzys sprawia jednak, że zarówno Rumuni, jak i Bułgarzy wykazują coraz większe zainteresowanie krajami północy Europy. „Nie jesteśmy wystarczająco twardzi wobec ludzi przybywających do nas z drugiego końca świata, aby skorzystać z naszego systemu zdrowia" – grzmiał niedawno premier David Cameron. Minister pracy w jego rządzie, Iain Duncan Smith nie ma złudzeń, że są w Europie ludzie „przenoszący się z kraju do kraju w poszukiwaniu miejsca, gdzie pomoc socjalna jest najbardziej szczodra".

W Niemczech takie słowa byłyby nie do pomyślenia. Nie mówiąc już o akcjach prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, który odesłał tysiące imigrantów z Bułgarii czy Rumunii do ich krajów. – Należy skoncentrować wysiłki, aby polepszyć byt tych ludzi w ich krajach – mówi Markus Löning, pełnomocnik niemieckiego rządu. – Za dużo w tej sprawie politycznej poprawności – twierdzą niemieckie media.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019