„Założyłam wielkie wojskowe spodnie, by się przekonać, czy Xi bardziej będzie zwracał uwagę na mój wygląd, czy na osobowość. Zamiast rozmawiać o mojej karierze, wypytał mnie o różne techniki śpiewu" – tak Peng Liyuan opisała pierwsze spotkanie z przyszłym mężem. 30 lat temu była już sławną pieśniarką, on pracował jako wiceburmistrz w mieście Xiamen i był po rozwodzie.
Wywiad, jakiego Liyuan udzieliła w 2006 r. niewielkiemu portalowi, zapewne umknął uwadze cenzorów, bo to jedna z zaledwie kilku i najbardziej spontaniczna wypowiedź pierwszej damy o mężu. Życie prywatne dygnitarzy było dotąd w Chinach traktowane jak tajemnica państwowa najwyższej wagi. Zaledwie kilka osób znało żonę prezydenta Hu Jintao. Partnerka jego poprzednika, filigranowa Wang Yeping, wprawdzie towarzyszyła mężowi w podróżach zagranicznych, ale nigdy nie zabierała głosu publicznie.
W czwartek chiński parlament zatwierdził na stanowisku prezydenta 59-letniego Xi Jinpinga. Choć od dawna było to zaplanowane, wybór formalnie zwieńczył proces zmiany pokoleniowej na szczytach władz w Pekinie.
Eksperci są zgodni, że Jinping nie zmieni zasadniczo polityki ChRL. Z tym większym zainteresowaniem obserwują jego żonę oraz to, jak już zaczął się zmieniać stosunek państwa do pierwszej damy. Za półtora tygodnia nie tylko pojedzie ona z mężem do Durbanu na szczyt BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, RPA i Chin), ale ma też wygłosić tam przemówienie.
Robert Kuhn, autor książki „Jak myślą chińscy przywódcy", uważa, że Liyuan może pomóc przełamać za granicą „stereotyp sztywnych sowieckich dygnitarzy w szarych garniturach", ale wciąż nie jest jasne, jaką rolę będzie odgrywać w kraju. – Chińscy przywódcy nie są wybierani jak na Zachodzie, gdzie współmałżonek pomaga walczyć o poparcie wyborców – uważa Kuhn.