Nie jest jednak jedyną kobietą w administracji, która właśnie otrzymała nominację. Amerykańskie media podają, że nową szefową ma także departament tajnych operacji w CIA. Jej nazwiska, podobnie jak wszystkich innych agentów z tego biura, nie podano, ale „The Washington Post" wyjawił, że jest to osoba, która miała związek m.in. z niszczeniem nagrań z przesłuchań podejrzanych o terroryzm. Żadnych oficjalnych informacji w tej sprawie jednak nie ma.
53-letnia Pierson, która będzie pierwszą kobietą na stanowisku dyrektora Secret Service, odkąd utworzono tę agencję w 1865 r., kontrowersji nie wzbudza. Karierę zawodową zaczynała w Miami 30 lat temu, ostatnio była odpowiedzialna za modernizację agencji, nadzorując wart 250 mln dol. projekt usprawnienia systemu komunikacyjnego i dostosowania służby do wymogów współczesnej technologii.
Choć wszyscy zachwalają jej talenty, po części stanowisko zawdzięcza głosom krytyki pod adresem Baracka Obamy. Prezydent, rozpoczynając drugą kadencję, zapomniał widać o parytetach i kluczowe stanowiska obsadził politykami w spodniach: sekretarz stanu Hillary Clinton zastąpił John Kerry, Chuck Hagel objął Pentagon, John Brennan CIA, oraz Jack Lew Departament Skarbu. W Departamencie Bezpieczeństwa Krajowego na stanowisku pozostała wprawdzie Janet Reno (podlega jej Secret Service), ale z gabinetu odeszła szefowa Agencji Ochrony Środowiska Lisa Jackson.
Pierson będzie dyrektorem zdominowanej przez mężczyzn agencji, która zatrudnia prawie 5 tysięcy osób, a do dyspozycji ma roczny budżet w wysokości 1,5 mld dolarów. „Julia ma kwalifikacje do kierowania agencją, która nie tylko chroni Amerykanów podczas wielkich imprez i zabezpiecza nasz system finansowy, ale także chroni naszych przywódców i nasze pierwsze rodziny, w tym moją własną" – uzasadnił nominację prezydent Obama. Stanowisko dyrektora Secret Service, które odpowiada także za finansową infrastrukturę USA, włącznie ze ściganiem fałszerstw walutowych, nie wymaga zatwierdzenia przez Senat.
Oprócz odczuwanej przez Biały Dom presji na nominację kobiety na kluczowe stanowisko w administracji za Pierson przemawiała konieczność poprawy wizerunku samej agencji. W ubiegłym roku Secret Service wstrząsnął skandal, gdy okazało się, że podczas wizyty Obamy w w Kolumbii agenci chroniący prezydenta USA zaprosili do swoich hotelowych pokoi prostytutki. Afera zakończyła się zmianą regulaminów i krytyką agencji za tolerowanie czy nawet promowanie wewnątrz instytucji zachowań macho. Dziewięciu agentów zwolniło się z pracy lub poszło na emeryturę. Pierson będzie musiała sobie poradzić z tym nadszarpniętym wizerunkiem.