Francja jest od wczoraj 14. krajem świata, który ustanowił małżeństwa homoseksualne. Ale być może nie na długo. Prawica, która ma doskonałe notowania w sondażach, zapowiada, że po dojściu do władzy (wybory parlamentarne najpóźniej odbędą się w 2017 roku) doprowadzi do unieważnienia ustawy. Późnym popołudniem Zgromadzenie Narodowe 331 głosami „za", przy 225 „przeciw" ratyfikowało przepisy, które po raz pierwszy definiują małżeństwo jako „związek osób odmiennej lub tej samej płci", a także dają prawo parom homoseksualnym do adopcji dzieci. W ten sposób kończy się trwający od wielu miesięcy niezwykle burzliwy proces legislacyjny. Nowa ustawa wejdzie w życie, gdy podpisze ją François Hollande.
Jednak prezydentowi coraz trudniej mówić o sukcesie.
– Gdy Hollande ponad rok temu wpisywał na 31. miejscu swojego 60-punktowego programu ustanowienie małżeństw homoseksualnych, z pewnością nie wyobrażał sobie, że spełnienie obietnicy przyjdzie mu tak ciężko. To pyrrusowe zwycięstwo – ocenia w rozmowie z „Rz" Philippe Moreau Defarges, politolog z Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IFRI).
Oblężony parlament
Już sam wygląd Paryża wczorajszego popołudnia daje pojęcie, jak bardzo problem małżeństw spolaryzował społeczeństwo. Sam budynek Zgromadzenia Narodowego przy placu Zgody chroniło aż tysiąc funkcjonariuszy elitarnych jednostek policji CRS.
– Najbardziej zwaliste chłopy dostały w niedzielę wieczorem wolne, aby we wtorek być w pełni sił i skutecznie ochronić parlament przed antygejowskimi manifestantami – mówi jeden z policjantów dziennikowi „Le Figaro".