30-letni Chiheb Esseghaier był doktorantem w Institut National de la Recherche Scientifique w Varennes. Miał na koncie kilka wysoko ocenianych publikacji na temat nowych metod wykrywania raka prostaty i HIV. Tym, co mogło niepokoić, był fakt, iż na profilu na portalu Linkedin zamiast własnego zdjęcia zamieścił czarną flagę Islamskiego Państwa w Iraku, sunnickiej organizacji terrorystycznej stowarzyszonej z Al-Kaidą.
– Widywałem go rzadko, nie odpowiadał „dzień dobry". Wychodził z domu o 5.30 rano i szedł do meczetu się modlić. Wracał popołudniami, nie sprawiał problemów, niczym nie zwracał na siebie uwagi – tak o wspólniku Esseghaiera, 35-letnim Palestyńczyku Ridzie Jaserze opowiadał sąsiad. Wczoraj Jaser i Esseghaier usłyszeli zarzut planowania ataku terrorystycznego „w celu popełnienia morderstwa". Chcieli wysadzić pociąg linii Toronto–Nowy Jork. Śledczy twierdzą, że gdyby ten plan się powiódł, byłby to jeden z najtragiczniejszych zamachów w Kanadzie.
W przeciwieństwie do pochodzących z Czeczenii braci Carnajewów, którzy podłożyli bomby w Bostonie, Arabowie aresztowani w Kanadzie nie tylko inspirowali się Al-Kaidą, ale też możliwe, że byli z nią powiązani – kanadyjscy śledczy podali, że terroryści mieli kontakty z komórką Bazy w Iranie, ale nie przedstawiono na te twierdzenia na razie żadnych dowodów.
Zdaniem ekspertów małe komórki terrorystyczne, właśnie takie jak ta z Bostonu czy rozbita w Kanadzie, są największym zagrożeniem. Tym poważniejszym, że nowe pokolenie terrorystów zaczęło radykalizować się w inny sposób niż poprzednicy.
Kontakt z sieci
W działaniach terrorystów coraz ważniejszą rolę odgrywa Internet. Z danych amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego wynika, że 15 lat temu, gdy Al-Kaida przeprowadziła swe pierwsze spektakularne ataki na ambasady USA w Kenii i Tanzanii, w sieci było zaledwie 12 stron propagujących terroryzm. Dziś – wedle tego samego źródła – jest ich ponad siedem tysięcy. Do tego należy doliczyć profile w mediach społecznościowych oraz blogi. Odkąd okazało się, że to wyjątkowo skuteczna droga pozyskiwania dżihadystów na wojnę przeciw Zachodowi w Iraku, Al-Kaida bezustannie ją rozwija. Aaron Zelin, członek Waszyngtońskiego Instytutu Polityki Bliskowschodniej, autor raportu o dżihadystach na portalach społecznościowych, jest przekonany, że nie ma sensu ich stamtąd wyrzucać, bo w miejsce skasowanych kont założą nowe. Tak stało się m.in. w przypadku Szabebów na Twitterze czy konta Umar Media, organizacji powiązanej z pakistańskimi talibami na Facebooku. Po zlikwidowaniu im kont dwa tygodnie później obie organizacje z powrotem miały nowe profile.