Protestującym nie udało się przedostać na plac Najmeh, na którym mieści się siedziba parlamentu. W związku z tym postanowili rozbić namioty i wzorem tureckich demonstrantów koczować tam dzień i noc.
Młodzi ludzie przynieśli ze sobą transparenty, w których narzekają na warunku życia i brak nowych rozwiązań w sprawie najmu lokali. Pojawiły się również hasła krytykujące przedłużenie kadencji parlamentu. Skandowali, że "lud chce upadku reżimu" i "posłowie, odejdźcie teraz".
Protestujący przynieśli ze sobą libańskie flagi, intonowali też patriotyczne i rewolucyjne pieśni, które niosły się echem po całym placu Riad al-Solh.
- 128 złodziei uzurpowało sobie władzę i protesty przeciwko przedłużeniu kadencji parlamentu są jedynym sposobem, żeby ich odsunąć od władzy - powiedział w telewizji al-Jadeed jeden z aktywistów Imad Bazii. - Rada Konstytucyjna udowodniła, że jest tylko kopią polityków. Mamy tylko siebie i ulicę - dodał.
Inny działacz, Kodor Salameh podkreślił w MTV, że "żadna z partii politycznych reprezentowanych w parlamencie nie angażuje się w demonstracje". - Posłowie, którzy nie głosowali za przedłużeniem kadencji są partnerami w tej zbrodni, ponieważ również będą otrzymywać pensję przez kolejne 17 miesięcy - dodał.