Chińska Komisja Planowania Rodziny poinformowała o planach modyfikacji forsowanej od lat 70. ubiegłego wieku polityki jednego dziecka. Według wstępnych założeń na powiększenie rodziny bez narażania się na kary finansowe od przyszłego roku mogliby pozwolić sobie rodzice, którzy sami byli jedynakami i którzy posiadają już jedno dziecko. Rozszerzenie tych zasad na wszystkie rodziny byłoby możliwe od roku 2015.
O konieczności poluzowania surowej polityki regulującej prokreację w Chinach dyskutuje się już od kilku lat. Do przyspieszonej rewizji poglądów zmusiły Pekin dopiero zaskakujące ubiegłoroczne dane, według których siła robocza Państwa Środka skurczyła się o 3 mln osób – i to o kilka lat wcześniej niż zakładały prognozy demograficzne.
Po raz pierwszy komunistyczne władze wprowadziły ograniczenia prawa do wielodzietności w 1971 r., w ostatecznej obowiązującej (przynajmniej formalnie) wersji weszły one w życie pod koniec lat 70. Chodziło o uniknięcie zjawiska „bomby demograficznej", niekontrolowanego wzrostu ludności, który zaczął wówczas wpędzać w dramatyczne problemy najludniejsze i najbiedniejsze państwa Trzeciego Świata.
Małżeństwom w miastach pozwolono na posiadanie jednego dziecka, na wsi dwojga – o ile pierwsza urodziła się „mniej wartościowa" dla chińskich chłopów dziewczynka. Nielicznym w stosunku do ludności chińskiej (Han) mniejszościom narodowym pozostawiono swobodę decydowania o liczbie potomstwa.
Z czasem rygory nieco poluzowano. Np. zamożniejsze miejskie rodziny mogły wykupić się od ograniczeń, a w niektórych regionach (jak np. w Szanghaju, w którym przyrost naturalny jest dramatycznie niski) zaczęto przez palce patrzeć na pary z dwójką, a nawet trójką dzieci. Ludzie związani z władzą i bogaci z czasem w ogóle zaczęli ignorować wszelkie zakazy – np. głośnym echem odbiło się ujawnienie, że słynny reżyser Zhing Yimou posiada aż ośmioro dzieci.