Porozumienie zakłada podniesienie limitu długu do takiego poziomu, który zapewni finansowanie Stanów Zjednoczonych do 7 lutego. Pieniędzy na finansowanie pracy administracji federalnej starczy na nieco krócej, do 15 stycznia. Republikanie i demokraci doszli do porozumienia dosłownie w ostatniej chwili: gdyby do umowy nie doszło, w czwartek o północy Ameryka po raz pierwszy w historii nie miałaby środków na obsługę swojego zadłużenia.
Z porozumieniem nie było kłopotów w Senacie, gdzie większość mają demokraci, a wielu republikanów przyjęło kompromisową postawę. Właśnie dlatego porozumienie przeszło tu przytłaczającą większością 81 głosów za wobec 18 przeciw. Zdecydowanie trudniej było w Izbie Reprezentantów, gdzie republikanie są w większości. Udało się tylko dlatego, że do demokratów przyłączyło się 87 republikańskich deputowanych, wywołując oburzenie swoich radykalnych partyjnych kolegów z ruchu Tea Party.
Obamacare bez cięć
W zamian za ustępstwo republikanie nie uzyskali jednak właściwie nic. Biały Dom nie zgodził się ani na ograniczenie finansowania powszechnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych, ani na obniżenie podatków, ani na redukcję wydatków federalnych, ani na redukcję zabezpieczeń socjalnych. A właśnie o to od wielu miesięcy zabiegali polityczni oponenci Obamy. Prezydent przystał jedynie na zaostrzenie weryfikacji dochodów osób, które będą mogły skorzystać z systemu Obamacare. Ale to właściwie kosmetyczne ustępstwo.
– Podjęliśmy słuszną walkę, ale przegraliśmy ją – musiał w końcu przyznać przywódca republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów John Boehner.
Znacznie ostrzej sprawę ujął senator John McCain, kandydat republikanów w wyborach prezydenckich 2008 roku.