Według danych Federalnego Urządu Statystycznego, niemieckie urzędy ds. ochrony dzieci i młodzieży – Jugendamty – objęły w 2013 opieką więcej dzieci i młodzieży, ofiar zaniedbania rodzicielskiego, niż rok wcześniej. Wzrosła też do ok. 6600 liczba dzieci uchodźców przybywających do Niemiec bez opieki rodzicielskiej. Skąd ten nagły wzrost?
Tę tendencję wzrostową obserwujemy od kilku lat. Wystarczy porównać dane z lat poprzednich - w 2005 przejęliśmy opiekę nad 25 tys. 664 małoletnimi, zaś w 2013 nad 42 tys. 123. To nie da się już wytłumaczyć wzrostem liczby małoletnich uchodźców bez opieki rodziców. I dlaczego jest to oczywiście duży problem, który wymaga szczególnej uwagi od instytucji opieki dla dzieci i młodzieży oraz polityków.
Dotychczas dużo się mówiło o dzieciach, jako ofiarach zaniedbań rodzicielskich, czego objawem są m.in. przemoc domowa, seksualne wykorzystanie i narkomania. Federalny Urząd Statystyczny uzasadnia natomiast wzrost ilości dzieci wymagających przejęcia opieki przez urzędy ds. ochrony dzieci i młodzieży nadmiernym przeciążeniem rodziców. Czy temu czynnikowi poświęca się teraz więcej uwagi w Niemczech?
Tak. Mamy dwie tendencje: coraz częściej temat ten jest poruszany publicznie. Media informują o zaniedbaniach rodzicielskich wielokrotnie częściej niż w przeszłości. A to skutkuje wzrostem liczby interwencji Jugendamtów.
Druga sprawa - tak jak w przypadku Kevina (dwuletniego chłopca, który był źle traktowany i zmarł w 2006 roku - red. ) - sądy wszczynają też w niektórych przypadkach postępowania wobec pracowników Jugendamtów, jeśli uważają, że zbyt późno interweniowali. Skutkiem tego pracownicy Jugendamtów stali się bardziej ostrożni – być może nawet w niektórych przypadkach za ostrożni.