Miliony dolarów na lodzie

Connor Bedard ma być nową gwiazdą NHL. Klub Chicago Blackhawks sprzedał bilety za 2,5 mln dol. w półtorej godziny, gdy tylko kibice dowiedzieli się, że Kanadyjczyk zagra dla ich klubu.

Publikacja: 21.10.2023 10:14

Connor Bedard dostał w Chicago Blackhawks trzyletni kontrakt, na mocy którego będzie zarabiał 950 ty

Connor Bedard dostał w Chicago Blackhawks trzyletni kontrakt, na mocy którego będzie zarabiał 950 tys. dol. rocznie. Ograniczenia zarobków dla młodych zawodników sprawiają, że na gwiazdorski kontrakt poczeka. Fot. Claus Andersen/afp

Foto: CLAUS ANDERSEN

O tym, że Bedard zostanie numerem jeden w drafcie, wiadomo było już dawno. Hokejowy świat na nikogo nie czekał tak od 2015 roku, kiedy do ligi pukał inny cudowny dzieciak z Kanady, czyli Connor McDavid. Dziś można powiedzieć, że spełnił nadzieje, skoro na zakończenie poprzedniego sezonu po raz trzeci w karierze odebrał statuetkę Hart Trophy dla najlepszego zawodnika rozgrywek. Czas pokaże, czy Bedard podąży jego śladem. Eksperci już dziś nie mogą się go nachwalić. Chodzi zarówno o umiejętności, jak i fakt, że wszystko na tafli przychodzi mu łatwo.

Dowodem wyjątkowości 18-latka z North Vancouver są jego statystyki w WHL, czyli rozgrywkach młodzieżowych, gdzie pobijał kolejne rekordy. Bedard jako hokeista drużyny Regina Pats zdobył 71 goli i miał 72 asysty w 57 meczach. Był najlepszym strzelcem rozgrywek, a z juniorską reprezentacją Kanady wygrał w dodatku mistrzostwa świata. Wcześniej jego talent mogli śledzić z bliska fani hokeja w Szwecji, bo w trakcie pandemii grał w tamtejszym HV71.

Pod koniec czerwca podczas odbywającego się w Nashville draftu Bedarda zgarnęli wybierający swojego nowego hokeistę z numerem pierwszym Blackhawks. Szczęśliwy młodzieniec mówił mniej więcej to, co w tak uroczystym momencie powtarzają właściwie wszyscy. Wyjaśniał więc, jak bardzo się cieszy, jak jest podekscytowany i zaszczycony. Wspominał też swojego dziadka, który zaszczepił w nim miłość do hokeja, ale nie doczekał tej wyjątkowej chwili wyboru w drafcie, bo w 2021 roku zginął w wypadku samochodowym.

Zespół na lata

Bedard już w pierwszym oficjalnym meczu NHL – liga wystartowała 10 października – miał asystę, w drugim strzelił gola, a w obu popisywał się efektownymi akcjami. Woda sodowa raczej mu jednak nie grozi. „Wyjątkowy dzieciak, ale bardzo skupiony na zadaniach”, „Wyróżnia się etyką pracy”, „Bardzo skromny”, „Bardzo dojrzały jak na swój wiek” – to tylko niektóre spośród wspomnień osób, które miały okazję zetknąć się z nim w Szwecji, a to relacje szczególnie cenne, bo w Europie jego przewaga nad rówieśnikami była widoczna jeszcze bardziej niż za oceanem.

Blackhawks dali mu – dokładnie w 18. urodziny – trzyletni kontrakt, na mocy którego będzie zarabiał 950 tys. dol. rocznie. Więcej na razie nie może, bo w amerykańskich ligach są ograniczenia w zarobkach dla młodych zawodników, ale w kolejnych latach zapewne doczeka gwiazdorskiego kontraktu – McDavid dostaje dziś 12,5 mln dol. za sezon. Zresztą już teraz podstawową pensję zwielokrotnią bonusy.

– Podpisanie kontraktu z Connorem to ogromny krok w budowaniu nowych fundamentów dla naszej organizacji. Jesteśmy podekscytowani, widząc, jak się rozwija, i liczymy, że odegra dużą rolę w prowadzeniu zespołu przez lata – mówi dyrektor generalny Blackhawks Kyle Davidson. Można mu wierzyć, bo tak to właśnie w największych amerykańskich ligach wygląda: po dołączeniu młodej gwiazdy z draftu buduje się wokół niej zespół, choć oczywiście zdarzają się nieliczne wyjątki od tej reguły. Blackhawks sami mają takie doświadczenie za sobą – w 2007 roku do klubu dołączył Patrick Kane, który przyczynił się do zdobycia przez nich trzykrotnie Pucharu Stanleya w latach 2010–2015.

Najważniejszy jest rynek

Blackhawks mają z czego płacić, klub z Chicago jest w ścisłej czołówce najbogatszych organizacji NHL. „Forbes” pod koniec ubiegłego roku informował, że średnia wartość klubu z tej ligi to 1,03 mld dol., co oznacza, że po raz pierwszy przekroczono próg miliarda dol. Najbardziej wartościowym klubem są New York Rangers, których wartość oszacowano na 2,2 mld dol. Barierę 2 mld przekroczyli także Toronto Maple Leafs, a kolejne miejsca zajmowały Montreal Canadiens oraz właśnie Blackhawks. Ich wyceniono na 1,6 mld dol. Klub od wielu lat jest w rękach rodziny Wirtzów, która zbiła majątek, działając w branży alkoholowej. W lipcu, w wieku 70 lat, zmarł Rocky Wirtz, który odbudował potęgę Blackhawks. Sportowy biznes przejął jego syn Danny.

Czołówka najbogatszych nie dziwi, bo to drużyny z dużych rynków. Niezależnie od tego, jak radzą sobie w sportowej rywalizacji, nie tracą na wartości. Tak samo jest w innych dyscyplinach – koszykarscy New York Knicks są zawsze w czołówce podobnych zestawień, nawet jeśli nie idzie im zbyt dobrze (czyli dość często), podobnie jak Dallas Cowboys w futbolu amerykańskim. Nawiasem mówiąc – to właśnie Cowboys są obecnie najbardziej wartościowym klubem świata (ponad 9 mld dol). Najbogatsi z NHL nie łapią się tymczasem nawet do pierwszej dziesiątki.

Historia zobowiązuje

Generalnie – jak przekonują eksperci „Forbesa” – w NHL panuje finansowy optymizm, do którego skłaniają między innymi umowy telewizyjne z ESPN oraz TNT, znacznie korzystniejsze niż poprzednia z NBC. Liga zapewniła sobie z tytułu nowego kontraktu 650 mln dol. rocznie przez siedem lat. NHL cieszy się ciągle dużym zainteresowaniem, choć konkurencja jest ogromna. NFL, czyli liga futbolu amerykańskiego, jest właściwie poza konkurencją, koszykarska NBA też ma się bardzo dobrze, obrońcy amerykańskiej tradycji wybierają baseballową MLB, a jakby tego było mało, coraz bardziej rozpycha się na rynku piłka nożna, czyli MLS z Miami z Leo Messim. Rywalizacja jest więc spora, a taki talent jak Bedard to dla hokeja wręcz gwiazdka z nieba.

Nawet tak utalentowany napastnik nie poprowadzi raczej słabej drużyny z Chicago do sukcesów już w pierwszym sezonie, ale bez wątpienia sprawi, że będzie co oglądać. Wśród faworytów są inni. Silny zespół mają Edmonton Oilers, których gwiazdą jest wspomniany już McDavid. Ich triumf byłby wyjątkowym wydarzeniem, skoro drużyna z Kanady nie wygrała w lidze od 1993 roku, kiedy Puchar Stanleya wznieśli hokeiści Montreal Canadiens. Obecnie w stawce 32 zespołów jest tylko siedem kanadyjskich, a wysoko ocenia się również szanse Toronto Maple Leafs.

Tytułu bronią Vegas Golden Knights, którzy dokonali niemal nieprawdopodobnego, bo wdarli się na szczyt zaledwie po kilku latach istnienia – powstali w 2017 roku. Ich sportowy, ale i biznesowy sukces jest godny podziwu. Hokejowe tradycje w Chicago są nieporównywalne z tymi w Vegas, bo klub był w tzw. Original Six, czyli szóstce drużyn, które występowały w NHL przez 25 lat, od sezonu 1942–1943 aż do powiększenia ligi. Nie tylko historia, ale także sportowe marzenia oraz aspiracje są większe od tego, co ostatnio prezentowała drużyna. Bedard ma pomóc je zrealizować.

Wojciech Małysz

Autor jest dziennikarzem „Kroniki Beskidzkiej”

O tym, że Bedard zostanie numerem jeden w drafcie, wiadomo było już dawno. Hokejowy świat na nikogo nie czekał tak od 2015 roku, kiedy do ligi pukał inny cudowny dzieciak z Kanady, czyli Connor McDavid. Dziś można powiedzieć, że spełnił nadzieje, skoro na zakończenie poprzedniego sezonu po raz trzeci w karierze odebrał statuetkę Hart Trophy dla najlepszego zawodnika rozgrywek. Czas pokaże, czy Bedard podąży jego śladem. Eksperci już dziś nie mogą się go nachwalić. Chodzi zarówno o umiejętności, jak i fakt, że wszystko na tafli przychodzi mu łatwo.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sporty zimowe
Mistrzostwa świata w hokeju na lodzie. Krystian Dziubiński: Złość w nas kipiała
Sporty zimowe
Polscy hokeiści ma mistrzostwach świata. Grać z sercem i charakterem
Sporty zimowe
Mistrzostwa świata w hokeju. Polacy wrócili do elity z przytupem, sensacja w Ostrawie
Sporty zimowe
Polacy wracają na mistrzostwa świata elity w hokeju. “Najważniejsze będą dwa mecze”
Sporty zimowe
Dlaczego Rudolf Rohaczek został zwolniony, ale pozostanie legendą