Reklama

"W Polsce widzimy prawdziwy schyłek klasy chłopskiej"

- Rolnictwo wymaga dziś też specjalizacji, która zamienia chłopów w farmerów - mówi Michał Łuczewski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego

Aktualizacja: 06.09.2018 13:46 Publikacja: 05.09.2018 19:43

"W Polsce widzimy prawdziwy schyłek klasy chłopskiej"

Foto: Adobe Stock

Rzeczpospolita: Rolników w Polsce jest coraz mniej. Z danych GUS wynika, że od początku dekady ich liczba zmalała o 24 proc. Kim dzisiaj są rolnicy?

Dr Michał Łuczewski: Przede wszystkim próbują przerwać łańcuch, który łączy sprzedawców produktów rolnych z nabywcami. Kiedy spojrzymy na ceny produktów rolnych w sklepach i na to, ile płaci się za nie rolnikom – różnice są niebotyczne. I widać, jak rolnicy próbują zająć coraz więcej elementów sprzedaży. Robią soki we własnych tłoczniach i zamiast czekać, aż korporacja wykupi wiśnie, robią z nich własne przetwory. Rolnicy wchodzą też na rynek gastronomii i stają się np. dostawcami pstrągów. Na wsiach powstają też hotele, które wykorzystują zalety spokojnego, ekologicznego miejsca, co dziś też jest w cenie. Wymyślają swoją niszę, która ma po prostu przynieść zysk.

Skoro pomysły na biznes w rolnictwie istnieją, to dlaczego przez ostatnie dziesięć lat to akurat ta grupa zawodowa najbardziej się skurczyła?

Prowadziłem kiedyś badania we wsi Żmiąca w Beskidzie Wyspowym. Przede mną badał ją w latach 50. także Zbigniew Wierzbicki i już wtedy mówił, że klasa chłopska się kończy. Komunizm sprawił, że ta warstwa przetrwała jednak kolejne dekady. I dopiero na początku wieku XXI to ja widziałem ten prawdziwy schyłek. On związany jest przede wszystkim z bardzo ciężkim życiem. Na roli pracuje się przecież znacznie ciężej niż w korporacji. Nawet w niedzielę trzeba wydoić krowy, nakarmić je i napoić. A dochód jest znacznie mniejszy, dodatkowo niestabilny. Rolnictwo wymaga dziś też specjalizacji, która zamienia chłopów w farmerów. Pamiętam, że z całej wsi tylko jedna rodzina miała takie typowo polskie, tradycyjne gospodarstwo, gdzie był koń, krowa, sad, ziemniaki i inne poletka.

Zatem co się stanie z tą typową polską wsią?

Reklama
Reklama

Z jednej strony rolnicy w Polsce chcą się modernizować, marzą im się wielkie przestrzenie zagospodarowane aż po horyzont, by przejechać kombajnem raz i zebrać wszystko, co urosło. Tak wyglądają wielkie gospodarstwa np. w amerykańskim stanie Iowa, gdzie farmerzy na rozległych równinach uprawiają pola z kukurydzą czy soją i nie widać nawet skrawka wolnej przestrzeni. Ale z drugiej strony nie dostrzegają, że nadal stoją przed szansą na zachowanie tej ekologicznej twarzy polskiej wsi. Takiej, którą wszyscy znamy, gdzie są małe poletka, jakieś zadrzewienie czy oczko wodne. Takiej wsi, która również przyciąga ludzi często decydujących się na przeprowadzkę – czy to na przedmieścia, czy właśnie na wieś.

A z drugiej strony mieszkańcy wsi uciekają do miast.

Dziś zauważalny jest zwłaszcza exodus kobiet ze wsi. Kiedyś, aby zostać żoną największego gospodarza we wsi, trzeba było wnieść ze sobą wielkie wiano. Teraz mieszkańcy wsi śmieją się, że nawet jakby się dopłacało kobiecie, to ona i tak nie pójdzie do pracy na polu...

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Karambol na drodze ekspresowej S19. Zderzyło się kilkadziesiąt aut
Społeczeństwo
4 złote dziennie na jedzenie. Dieta więźniów pod lupą
Społeczeństwo
Dwunarodowe pary i ich dzieci w Polsce. W czołówce zaskoczenie
Społeczeństwo
Ustawa łańcuchowa. Sejm podjął decyzję w sprawie prezydenckiego weta. Jak głosowali posłowie?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama