– Singiel to w gruncie rzeczy osoba samotna. Jednym bardziej ta samotność doskwiera, innym mniej – mówi Kasia Adamowicz, singielka i założycielka Klubu Singla Połówki Pomarańczy. – Znajomi, którzy zakładają rodziny, zaczynają skupiać się na sobie, więc powoli ich tracimy. Nowych ludzi trudno poznać, gdy nasze życie ogranicza się do chodzenia do pracy.
Adamowicz dodaje, że idea stworzenia przyjaznego miejsca dla nieparzystych zrodziła się podczas rozmów z innymi pojedynczymi. – Ktoś rzucił pomysł, że gdyby stworzyć klub dla singli, gdzie można wpaść, pogadać, poznać kogoś, to byłoby łatwiej – wspomina.
Klubowicze spod znaku Połówek Pomarańczy organizują imprezy, wyjścia, mają listę lokali i zakątków przyjaznych nieparzystym. Klub powstał w 2005 r. we Wrocławiu, teraz działa już w ośmiu miastach.
Dobiorą partnera do tańca
Ze spisu powszechnego z 2002 r. (danych z tegorocznego jeszcze nie ma) wynika, że w porównaniu z 1988 r. mamy o 38 proc. więcej panien i 32 proc. więcej kawalerów. Jak prognozuje GUS, osób żyjących w pojedynkę będzie przybywać. Jedni twierdzą, że są sami z wyboru, bo cenią niezależność, innym po prostu tak się ułożyło.
– Żyjemy w epoce indywidualizmu i przekonania, że każdy powinien szukać szczęścia w sobie. Zgodnie z tym ludzie koncentrują się na własnym rozwoju i nie mają czasu na bliskie związki – komentuje Katarzyna Popiołek, psycholog z SWPS.