Co się stało z Kariną i ze „Świętym”

Dziewczyna dzisiaj miałaby 17 lat. Być może stała się najmłodszą ofiarą gangsterskich porachunków

Publikacja: 28.07.2012 16:00

Od niemal dziesięciu lat bez widocznego efektu policjanci próbują rozwiązać zagadkę podwójnego zabójstwa na warszawskim Mokotowie. W mieszkaniu, w którym doszło do zbrodni, przebywała wówczas Karina, siedmioletnia córka zamordowanej kobiety. Ślad po niej zaginął.

Czy przestępcy mogą liczyć na bezkarność? – Nie, bo nie ma zbrodni doskonałej – uważa kryminolog prof. Brunon Hołyst. – Będziemy poszukiwali Kariny do skutku – zapewnia Magdalena Bieniak z mokotowskiej komendy policji. Tymczasem w bazie danych ITAKI znajdują się aż 372 osoby, które zaginęły co najmniej dziesięć lat temu.

Rozstrzelani

W sylwestra 2002 r. do mieszkania przy ul. Dąbrowskiego przyszła Małgorzata N. Chciała zobaczyć się z siostrą – Anną Surmacz. Drzwi otworzyła swoimi kluczami. W przedpokoju w kałuży krwi leżał Piotr Sz. ps. Świr, konkubent Anny. Przerażona kobieta zawiadomiła policję.

„Świr" zginął od kilku strzałów, m.in. w głowę i klatkę piersiową. W pokoju obok, na tapczanie, policjanci znaleźli zwłoki Anny Surmacz. Zginęła od strzałów w głowę i kręgosłup.

Jak ustalili biegli, do zbrodni doszło 27 grudnia. – Nie było wątpliwości, że to klasyczne zabójstwo porachunkowe – wspomina były oficer Wydziału Zabójstw, który zajmował się zbrodnią. Kilka dni wcześniej Piotr S. opuścił więzienie. Odsiedział w nim kilka miesięcy za awanturę w supermarkecie. On był żołnierzem gangu, a Anna handlowała narkotykami.

W mieszkaniu powinna się znajdować córka Anny – Karina, ale jej nie było. Zniknęły część ubrań małej i jej pościel. – Założyliśmy, że dziewczynka mogła być świadkiem zabójstwa, ale mordercy przeoczyli ją i następnego dnia ktoś się nią zaopiekował – wspomina były policjant.

Dzień po zbrodni, 28 grudnia, Karina zadzwoniła z telefonu swojej mamy do Rafała Mikołajczyka ps. Święty. Był on handlarzem narkotyków, a jednocześnie jej wujkiem, który często się nią opiekował. Dziewczyna Mikołajczyka zeznała potem, że Karina powiedziała tylko: „Rafał, przyjeżdżaj". „Święty" szybko się ubrał i natychmiast poszedł na Dąbrowskiego.

Gdy policja zaczęła szukać Mikołajczyka, okazało się, że i on zaginął. Do dzisiaj nie ma odpowiedzi na pytanie, co się stało z Karinką i ze „Świętym". Jedna z wersji śledztwa zakładała, że Mikołajczyk zabrał małą i zdecydował się ją ukryć przed zemstą gangu mokotowskiego.

Z akt sprawy wynika, że ktoś widział go z dziewczynką w warszawskim tramwaju kilkanaście dni po zbrodni. Jakiś czas później miał się pojawić także w krakowskim ośrodku pomocy społecznej.

Druga wersja zakładała, że Mikołajczyk zobaczywszy, co się stało w domu, skontaktował się z mokotowskimi gangsterami. Nie wiedział, że to oni stoją za zbrodnią. Być może nieświadomie naraził na śmierć siebie i dziewczynkę. A ich ciała ukryto.

Po kilkunastu miesiącach śledztwa sprawę zbrodni na Mokotowie umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Nie oznacza to, że policja nic w tej sprawie nie robi.

Trzy lata temu eksperci z Komendy Głównej Policji sporządzili portret dziewczynki. Dokonali tzw. progresji wiekowej – pokazali, jak mogłaby wyglądać po upływie sześciu lat. Pomimo jego publikacji dziewczynki nie udało się odnaleźć.

– Ciągle poszukujemy Kariny – zapewnia Magdalena Bieniak z mokotowskiej policji. – Zaginione dzieci, już po ukończeniu 18. roku życia, są poszukiwane przez kolejnych 10 lat. Dodatkowo przez następne 25 lat znajdują się w naszych bazach. Poszukiwaniem dzieci zajmujemy się do skutku.

Zajmuje się tym także fundacja ITAKA. – W naszej bazie znajdują się 1232 aktywne sprawy, w tym 372 osób, które zaginęły 10 lub więcej lat temu. Bywało, że rozwiązywaliśmy sprawę zaginięcia nawet po 15 latach – informuje Aleksander Zabłocki z ITAKI.

Potrzebny ktoś, kogo ruszy sumienie

Dlaczego do dzisiaj nie udało się wykryć sprawców podwójnego zabójstwa, a także odnaleźć Kariny Surmacz oraz Rafała Mikołajczyka?

Policjant z Wydziału Zabójstw, który pracował przy sprawie, opowiada – Matka dziewczynki i jej konkubent związani byli ze środowiskiem dilerów narkotyków. Kuzynem matki Karinki był Janusz O. ps. Cygan, ważna postać w świecie handlarzy narkotyków w pierwszej połowie lat 90. Ci ludzie nie chcą współpracować z policją.

Dodaje, że w takim środowisku w tle są duże pieniądze, a jednocześnie przestępcy są bardzo brutalni. – Dziecko mogło zostać zabrane z dobrej woli, by nie oglądało tego, co się stało, ale mogli też je zabrać, by zabić gdzie indziej. W tamtych czasach i dzisiaj przy zabójstwie dziecka policja pracuje na całego. Jeszcze kilka lat temu zwalniała jednak tempo, gdy dziecko tylko zaginęło, a tutaj w tle były dodatkowo porachunki w środowisku przestępczym – dodaje były policjant.

Dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji Marek Dyjasz przypuszcza, że dziewczynka nie żyje. – Gdyby żyła, to po tylu latach pojawiłby się jakiś trop – tłumaczy.

Czy jeszcze się pojawi? – Nie wiem. Nie pamiętam sprawy, aby zabrano dziecko, wcześniej zabijając jego opiekunów – dodaje insp. Dyjasz.

– Czas niszczy ślady, oddala od prawdy i nie pozwala na zrekonstruowanie zdarzenia – mówi kryminolog prof. Brunon Hołyst. A w tym przypadku policjanci podjęli działania na miejscu przestępstwa po kilku dniach. – To ważne, bo im szybciej zabezpieczą ślady, tym lepsze będą mieli efekty wykrywcze – dodaje.

Zauważa, że jeśli nie ma zwłok, a tak jest w tej sprawie, to prokurator rzadko decyduje się na oskarżenie o zabójstwo na podstawie poszlak. – Dla bytu materialnego przestępstwa zabójstwa potrzebne są zwłoki. Ich znalezienie znacznie ułatwia ustalenie sprawcy. Na zwłokach są ślady, można wyciągać pewne wnioski co do motywu zabójstwa – podkreśla prof. Hołyst.

Ale jego zdaniem nie ma zbrodni doskonałej.

– To fikcja. W takich sprawach może pomóc przypadek. Nawet sprawy sprzed lat są rozwiązywane dzięki przypadkowi. Na Pomorzu jeden ze świadków po blisko 25 latach opowiedział o tym, jak jego brat zabił kobietę. Przestępca został skazany, choć wcześniej przyjęto, że ofiara popełniła samobójstwo. Zostawiła nawet list, w którym pisała, że boi się operacji. W tym świadku obudziła się postawa obywatelska i dzięki temu sprawę udało się wykryć – wspomina prof. Hołyst.

Czy w taki sposób zostanie rozwiązana kwestia zabójstwa w mieszkaniu przy Dąbrowskiego oraz zaginięcie Kariny i Świętego? Niewykluczone, bo policja i prokuratura od kilku lat „nękają" przestępców związanych z grupą mokotowską.

Być może kiedyś skruszony gangster opowie śledczym, co się stało wieczorem 27 grudnia 2002 roku w mieszkaniu w Warszawie.

Od niemal dziesięciu lat bez widocznego efektu policjanci próbują rozwiązać zagadkę podwójnego zabójstwa na warszawskim Mokotowie. W mieszkaniu, w którym doszło do zbrodni, przebywała wówczas Karina, siedmioletnia córka zamordowanej kobiety. Ślad po niej zaginął.

Czy przestępcy mogą liczyć na bezkarność? – Nie, bo nie ma zbrodni doskonałej – uważa kryminolog prof. Brunon Hołyst. – Będziemy poszukiwali Kariny do skutku – zapewnia Magdalena Bieniak z mokotowskiej komendy policji. Tymczasem w bazie danych ITAKI znajdują się aż 372 osoby, które zaginęły co najmniej dziesięć lat temu.

Pozostało 92% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?