- Dotychczas przyczyn wykluczenia społecznego cudzoziemców dopatrywano się przede wszystkim w barierach napotykanych na rynku pracy. Nasz test miał odpowiedzieć na pytanie, czy dyskryminacja na rynku mieszkaniowym w równym stopniu przyczynia się do marginalizacji imigrantów  – wyjaśnia Anna Piłat z Instytutu Spraw Publicznych.

Ankieterzy – zarówno Polacy jak i obcokrajowcy - zadzwonili w sprawie wynajęcia ponad 400 tych samych mieszkań w Pruszkowie, Warszawie, Lublinie oraz Białymstoku. Wyniki były zaskakujące. Cudzoziemcy aż w 113 rozmowach usłyszeli, że oferta jest nieaktualna, natomiast Polacy zaledwie w 43.

- Wynajmujący ucinali rozmowę zaraz po usłyszeniu obcego akcentu lub obcobrzmiącego nazwiska. Jeśli jednak do rozmowy dochodziło, wynajmujący tak tłumaczyli odmowę: „nie wynajmę Pani, bo nie chcę mieć problemów prawnych", „nie wynajmę Panu ponieważ nie chcę ryzykować", „mieszkanie wynajmuję tylko Polakom", a także „nie potrzebne mi są takie problemy" – opowiada Anna Piłat.

Zdaniem prof. Krystyny Iglickiej, specjalizującej się w problematyce migracji, niechęć wobec mówiących z obcym akcentem „obcych" to nie tylko polska specyfika. – Pamiętam podobne badania robione w Waszyngtonie. W dobrych dzielnicach amerykańskiej stolicy też nie chciano wynajmować mieszkań Afroamerykanom, którzy mówią ze specyficznym dla tej grupy akcentem – tłumaczy ekspertka.

Ale w Polsce niechęć do lokatorów spoza Unii ma jeszcze drugie dno. – Wiele osób wynajmuje mieszkania na czarno dlatego obawiają się, że gdy pojawi się w nim obcokrajowiec rośnie ryzyko, że ktoś o tym doniesie urzędowi skarbowemu. A ludzie nie chcą mieć kłopotów – podsumowuje prof. Iglicka.