Z tego artykułu się dowiesz:
- Dlaczego kradzież w Luwrze jest porównywana do tragedii Notre Dame?
- Jak zareagowały władze Francji na kradzież w Luwrze?
- Co wskazują wyniki raportu dotyczące zabezpieczeń muzeum?
- Na ile bezcenna jest skradziona biżuteria?
- Jakie plany zmian i modernizacji Luwru są obecnie rozważane?
To byłby gotowy scenariusz dla kolejnego odcinka Fantomasa: komedii kryminalnej z udziałem Louisa de Funèsa i Jeana Marais, która w latach sześćdziesiątych bawiła całą Francję. Tyle że tym razem chodzi o jak najbardziej realną tragedię. W niedzielę nieco po dziewiątej rano pod mury Luwru od strony Sekwany podjechała ciężarówka z podnośnikiem, jakie często używa się w Paryżu do wnoszenia mebli na górne piętra. Ruch na ulicy był spory, przed muzeum tłoczyła się jak zawsze kolejka zwiedzających.
Dwóch mężczyzn z zakrytymi twarzami przedostało się po zwijanych schodkach na drugie piętro budynku, gdzie wybili szybę i dostali się do Galerii Apollona chroniącej w szczególności biżuterię z czasów Pierwszego i Drugiego Cesarstwa. To uruchomiło alarm. Ale pilnujących tej części Luwru pięciu pracowników nie miało jak powstrzymać działających błyskawicznie napastników. Zostali zastraszeni. Napastników interesowały tylko dwie gabloty, te najcenniejsze. Przy pomocy pilarki łańcuchowej zniszczyli ich zabezpieczenia i z łupem wrócili tą samą drogą, którą przyszli. Zajęło im to 7 minut. Na dole czekało na nich dwóch innych kompanów ze skuterami o dużej mocy. W ten sposób zaczął się podwójny wyścig z czasem. Po pierwsze o honor Francji.
Tej biżuterii nikt dziś nie potrafiłby odtworzyć
– Dopadniemy ich i ukarzemy ich. Uruchomiliśmy w tym celu wszystkie możliwe środki – zapowiedział Emmanuel Macron. Ale już teraz lider Zjednoczenia Narodowego i faworyt w wyścigu o Pałac Elizejski za 18 miesięcy Jordan Bardella mówi o „upokorzeniu”, jakiego doznał kraj.
Ale ruszyła też walka z czasem o uratowanie samych skradzionych klejnotów.