Mimo kryzysu finansów publicznych i coraz większego zaciskania pasa, rząd nie żałuje pieniędzy na własną promocję pod płaszczykiem szczytnych idei. W czasie dwóch kadencji poszczególne resorty angażowały się w tworzenie co najmniej kilku dużych kampanii społecznych. Jakie były ich skutki? Nie wiadomo, bo nie da się tego zmierzyć. Koszt każdej kampanii to ok. 1–2 mln zł.
Lubią kampanie...
W ubiegłym tygodniu pisaliśmy w „Rz" o tym, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej ogłosiło przetarg na realizację kampanii promującej wprowadzone właśnie rozwiązania prorodzinne i zachęcające ojców do większego angażowania się w opiekę nad dzieckiem. Rozstrzygnięcia przetargu jeszcze nie ma, ale zostało na nią przeznaczone 1,7 mln zł. Choć nie ulega wątpliwości, że o zmianach informować trzeba, trudno nie odnieść wrażenia, że będzie to także promocja obecnego rządu.
Administracja rządowa bardzo chętnie angażuje się w tego typu działania. Najbardziej znana ubiegłoroczna akcja to „Feel like at home" będąca częścią przygotowań do Euro 2012. Nadzorowana przez Kancelarię Premiera kampania miała przygotować Polaków do ugoszczenia zagranicznych gości w czasie mistrzostw.
Produkcja i emisja spotów oraz plakaty kosztowały milion złotych, 500 tys. pochodziło z rezerwy budżetowej, 300 tys. z budżetu Ministerstwa Sportu i Turystyki, a 200 tys. z Narodowego Centrum Kultury.
Ale i inne urzędy także chętnie się w takie akcje włączają. Przykładowo Biuro Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania zdecydowało o produkcji 30 filmów o dyskryminacji.