Liczba osób siadających za kierownicą po narkotykach niepokojąco wzrasta. Policjanci i eksperci ruchu drogowego oceniają, że prowadzący pod ich wpływem stanowią coraz większe zagrożenie. Biorą niemal wszyscy studenci, artyści, młodzież, a nawet kierowcy tirów, którzy są długo w trasie i sięgają po narkotyki, chcąc pokonać znużenie. Ilu ich jest – nie wiadomo.
– To zjawisko nie do końca zdiagnozowane. O jego skali świadczy to, że co siódme badanie kierowcy na obecność narkotyków wykonane przez policjantów w tym roku dało wynik pozytywny – mówi „Rz" Marek Konkolewski, radca z Komendy Głównej Policji.
Temat wywołała tragedia w Warszawie. W minioną niedzielę jadący bmw 38-letni muzyk Dariusz K., były mąż znanej piosenkarki, zabił na pasach 63-letnią kobietę, która przechodziła na zielonym świetle. Kierowca przekroczył prędkość, a test narkotykowy wykazał u niego kokainę. Jaką jej ilość muzyk miał w organizmie i jak wpłynęła na jego zachowanie – wykażą szczegółowe badania i opinia biegłego. Kolizji i wypadków z udziałem odurzonych kierowców jest więcej. W Królewie na Pomorzu 24-latek w bmw, brawurowo wyprzedzając, zderzył się z oplem. Rodzina z małym dzieckiem cudem uniknęła śmierci. Sprawca zginął.
190 tys. nawet tylu kierowców może sięgać po narkotyki, a potem siadać za kierownicą swojego samochodu
Amfetaminą i marihuaną raczył się z kolei 32-latek w Radomiu, po czym wsiadł do busa i wiózł pasażerów. Miał zapas na drogę: susz i fifkę. Takich kierowców przybywa.