Jeszcze w 1996 r. prezydent Bill Clinton podpisał ustawę, która definiowała małżeństwo jako związek między mężczyzną a kobietą, ale w 2015 r. Sąd Najwyższy zalegalizował małżeństwa między osobami tej samej płci. Dziś akceptacja małżeństw gejowskich sięga powyżej 70 proc., podobnie jak akceptacja osób utożsamiających się ze środowiskami LGBT. Inna niż hetero orientacja seksualna nie jest już tematem skandalu w przypadku kandydatów na wybieralne stanowiska, ale przedmiotem pozytywnych doniesień o przełamywaniu barier, świadczącym o postępie w świadomości społecznej Amerykanów.
W tym roku po bezprecedensowej decyzji zdominowanego przez konserwatywnych członków Sądu Najwyższego, który wycofał orzeczenie z 1972 r. legalizujące aborcję we wczesnych stadiach ciąży, aktywiści i demokraci zaczęli się obawiać, że taki sam los czeka prawo do zawierania małżeństw dla osób tej samej płci oraz inne wolności obywatelskie zalegalizowane na mocy orzeczeń SN.
Respect for Marriage Act kasuje Defense of Marriage Act z 1996 r., który zakładał, że związek małżeński dotyczy wyłącznie kobiety i mężczyzny
Szczególny niepokój wywołały słowa sędziego Clarence’a Thomasa, który sugerował w swojej opinii prawnej, że „Sąd Najwyższy powinien ponownie rozpatrzyć swoje poprzednie orzeczenia dotyczące praw obywatelskich”. – Sąd ma obowiązek „poprawić błędy” swoich poprzedników, którzy m.in. ustanowili ogólnokrajowe prawo do antykoncepcji w 1965 r. oraz prawo do związków osób tej samej płci w 2015 r. – powiedział Thomas.
Opinia sędziego Thomasa postawiła w stan alarmu zwolenników równouprawnienia w kwestiach małżeństwa w całym kraju. Obecnie 35 stanów ma lokalne przepisy, zakazujące małżeństw pomiędzy osobami tej samej płci, które weszłyby w życie, gdyby SN wycofał swoją wcześniejszą decyzję o legalizacji tych związków – wynika z danych Movement Advancement Project, organizacji non profit, która broni praw środowisk LGBT.