Wada serca czy błąd lekarza

Małżeństwo walczy o wyjaśnienie śmierci dziecka podczas porodu. Trwa to już cztery lata. – Trudno jest dochodzić sprawiedliwości w małym mieście. Szczególnie jeśli sprawa dotyczy znanych lekarzy – twierdzą państwo Stojkowie

Publikacja: 14.04.2008 02:03

Wada serca czy błąd lekarza

Foto: Rzeczpospolita

Beata i Grzegorz Stojkowie, mieszkańcy Człopy w Zachodniopomorskiem, do dziś nie mogą opanować emocji. – Zawiozłem zdrową żonę z kopiącym dzieckiem. A odebrałem umierającą i bez dziecka – załamuje ręce Grzegorz Stojek, wspominając zdarzenia z 2004 r. Gdy to mówi, jego żona płacze. Jak wspominają, ciąża przebiegała prawidłowo. Wręcz wzorcowo. Regularnie ją kontrolowali. Upragnionemu dziecku nie śpieszyło się jednak na świat. Tydzień po terminie pani Beata położyła się w szpitalu powiatowym w Wałczu. 30 sierpnia dyżur miał dr Andrzej K., ordynator oddziału położniczego i naczelny lekarz szpitala.

– Dr K. przebił pęcherz płodowy. Miałam zielone wody płodowe. Ordynator uznał, że to normalne. Wyszedł, a położna zrobiła pomiar KTG, czyli tętna dziecka. Powiedziała, że jest wahnięcie rytmu. Gdzieś wyszła, pewnie do dr. K. Gdy wróciła, powiedziała, że jest OK. Po 10 minutach zdjęła KTG – mówi pani Beata.

Mijały godziny. Dr K. gdzieś zniknął. – Zaczęły mi drętwieć ręce, czułam, że coś jest nie tak. Położna przyłożyła KTG i powiedziała, że nie ma tętna dziecka. Zawołała lekarzy, którzy podjęli decyzję o cesarce. Potem straciłam przytomność – płacze pani Beata.

Jej mężowi kazano przyjechać do szpitala. – Nie było ordynatora. Ktoś na korytarzu powiedział mi, że syn nie żyje – opowiada. – Ordynator pojawił się rano. Wytłumaczył, że aorta w sercu dziecka powinna mieć grubość ołówka, a miała zapałki. I dlatego nie przeżyło.

Tuż po śmierci chłopca ordynator K. zlecił sekcję jego ciała. Jej wykonanie powierzył swojemu koledze, ordynatorowi oddziału wewnętrznego Leszkowi P., którego ściągnął z urlopu. Sam też wziął w niej udział. Wynik sekcji w pełni potwierdził jego słowa – dziecko miało wadę serca. „Nie ujawniono cech położniczej przyczyny powstania schorzenia podstawowego. Jako bezpośrednią przyczynę zgonu można zatem przyjąć zmiany w budowie serca, które mogły być przyczyną lub istotnym czynnikiem nasilenia choroby podstawowej” – napisał ordynator Leszek P.

„Noworodek był zdolny do życia pozałonowego” – napisał po sekcji patomorfolog ze szpitala wojskowego

Rodzice mieli jednak wątpliwości. – Pan Stojek mówił mi, że dostał dwa dokumenty ze szpitala. W jednym napisano, że dziecko urodziło się żywe, po czym zmarło. W drugim, że było martwe. Poprosił więc o drugą sekcję – opowiada Halina Szczepankiewicz, ówczesna dyrektorka szpitala.

Wspomina, że dr K. nie chciał zgodzić się na drugą sekcję, ale ojciec zdążył już wcześniej zabrać ciało dziecka. I zawieźć do drugiej placówki w mieście – szpitala wojskowego. Tamtejszy patomorfolog napisał: „(...) noworodek był dojrzały, donoszony, zdolny do życia pozałonowego”. Jako przyczynę zgonu podał niewydolność oddechowo-krążeniową wskutek niedotlenienia wewnątrzmacicznego. To oznaczało, że dziecko po prostu się udusiło. Ani słowa o wadzie serca.

Szczepankiewicz kazała zwolnić obu ordynatorów. Ale ich pozycja okazała się zbyt silna. Po tygodniu starosta zwolnił ją z pracy, a nowa szefowa przywróciła do pracy lekarzy.

Tymczasem Grzegorz Stojek zajmował się ratowaniem żony. Tuż po wyjściu ze szpitala jej stan zaczął się pogarszać. Po tygodniu trafiła do szpitala wojskowego. Od razu pod nóż. – Lekarze powiedzieli, że jeszcze kilka godzin i mogła nie przeżyć. Miała zapalenie otrzewnej – mówi mąż. Przeszła trzy operacje w ciągu pięciu dni. Do dziś ma problemy zdrowotne.

Szczepankiewicz i Stojek złożyli do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez lekarzy. Zaczęło się żmudne śledztwo.

– Co dziwne w tak poważnej sprawie całą pracę zlecano policjantom – mówi mecenas Igor Frydrykiewicz, pełnomocnik rodziny i oskarżyciel posiłkowy.Policja – mając dwie różne sekcje ciała – poprosiła Zakład Medycyny Sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego o rozstrzygnięcie. Opinia medyków z Krakowa była druzgocąca dla ordynatorów. Zdaniem biegłych dr K. zlekceważył patologiczny zapis KTG i nie nakazał wykonania cesarskiego cięcia, gdy dziecko jeszcze żyło. Eksperci UJ podważyli też wynik sekcji Leszka P. – nie znaleźli wady serca.

Prokuratura oskarżyła Andrzeja K. o narażenie dziecka na śmierć (grozi za to do pięciu lat więzienia), a Leszka P. o fałszowanie wyników sekcji. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Wałczu i utknęła, bo obrońcy domagali się nowej opinii biegłych. Ich zdaniem tej z UJ nie można używać, bo została wykonana, gdy lekarze byli świadkami, a nie oskarżonymi. Sąd przychylił się do tego wniosku. – Zeznania lekarzy nie miały wpływu na treść opinii – uważa Frydrykiewicz. – Poza tym nie ma już możliwości zbadania dziecka.

Drugie śledztwo dotyczące zagrożenia zdrowia Beaty Stojek prokuratura w ogóle umorzyła, bo uznała, że nie ma związku między późniejszymi operacjami a porodem. Dopiero gdy Frydrykiewicz wypunktował rażące zaniechania śledczych, sąd ponownie kazał prokuraturze prowadzić śledztwo.

Lekarze nie przyznają się do winy. Pracują w zawodzie: Leszek P. w wałeckim szpitalu wojskowym, a Andrzej K. – w Drawsku Pomorskim. Nie chcieli się spotkać. Leszek P. zgodził się tylko na krótką rozmowę telefoniczną. Uważa, że został skrzywdzony, a druga sekcja była bezprawna. Podważa opinię biegłych z UJ.

Beata i Grzegorz Stojkowie, mieszkańcy Człopy w Zachodniopomorskiem, do dziś nie mogą opanować emocji. – Zawiozłem zdrową żonę z kopiącym dzieckiem. A odebrałem umierającą i bez dziecka – załamuje ręce Grzegorz Stojek, wspominając zdarzenia z 2004 r. Gdy to mówi, jego żona płacze. Jak wspominają, ciąża przebiegała prawidłowo. Wręcz wzorcowo. Regularnie ją kontrolowali. Upragnionemu dziecku nie śpieszyło się jednak na świat. Tydzień po terminie pani Beata położyła się w szpitalu powiatowym w Wałczu. 30 sierpnia dyżur miał dr Andrzej K., ordynator oddziału położniczego i naczelny lekarz szpitala.

Pozostało 88% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie