Reklama

Nienawiść sączona przez klawiaturę

Czy groźby w sieci są realne? Fachowcy: większość piszą frustraci. Ale policja stworzyła wydział do ich tropienia

Aktualizacja: 26.10.2010 12:15 Publikacja: 26.10.2010 05:02

Nienawiść sączona przez klawiaturę

Foto: Fotorzepa

BOR zaczął ochraniać wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, bo przed jego wizytą w Krośnie Odrzańskim ktoś na jednym z forów internetowych pisał, że przyjazd do miasta polityków PO będzie “dobrą okazją by wszystkich się pozbyć”.

Jak podał portal Tvn24.pl komputer, z którego opublikowano ten wpis, znajdował się w mieszkaniu rodziców radnego PO Adama Przybysza. Radny powiedział, że zamieścił go jego ojciec.

Wczoraj funkcjonariusze małopolskiej policji zatrzymali informatyka z podkrakowskich Krzeszowic. Powód? Napisał w sieci: “spalić biura wyborcze i poselskie PiS”, “prześladować pisiorów teraz i zawsze”.

Prokuratura postawiła mu zarzut publicznego nawoływania do zniszczenia mienia. Mężczyzna przekonywał, że żartował. Śledczy zdecydowali o zastosowaniu wobec niego jedynie dozoru policyjnego.

Wiadomość o zatrzymaniu informatyka internauta anvy86 na forum gazeta.pl skomentował tak: “Spalić pis! Ciekawe czy już po mnie jadą. Mam nadzieję, że długo za to wyznanie nie będę siedzieć. xD”.

Reklama
Reklama

Czy rzeczywiście groźby w Internecie są tak mało znaczące, że próba pociągania za nie do odpowiedzialności może tylko śmieszyć?

Funkcjonariusze policji i służb specjalnych, z którymi rozmawiała “Rz”, przyznają, że z groźbami pod adresem polityków mają do czynienia od dłuższego czasu.

W ich ocenie liczba przestępstw popełnianych w sieci znacząco wzrosła w ciągu ostatnich pięciu lat. Dlatego przed sześcioma miesiącami powołano w Komendzie Głównej Policji specjalny Wydział ds. Przestępczości Teleinformatycznej. Ile osób w nim pracuje, w jaki sposób tropią przestępstwa w sieci? Tego policja ujawniać nie chce.

– Członkowie zespołu monitorują strony internetowe, blogi, fora dyskusyjne m.in. pod kątem gróźb wobec osób pełniących funkcje publiczne – mówi “Rz” Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji.

Funkcjonariusze współpracują też ze specjalnym portalem Dyżurnet.pl. Na tej stronie można zgłaszać zauważone witryny z dziecięcą pornografią, ale nie tylko.

– Tam w zasadzie robiona jest pierwsza selekcja, czy dana sprawa ma znamiona przestępstwa – zaznacza Sokołowski

Reklama
Reklama

Oprócz policjantów strony internetowe, blogi i portale  monitorują też specjalne komórki analityczne Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i  Biura Ochrony Rządu.

Mimo to nawet teraz, po morderstwie w biurze PiS w Łodzi, politycy internetową presję bagatelizują.

– Wielokrotnie otrzymywałem groźby czy za pomocą poczty e-mailowej czy w formie komentarzy w Internecie pod moim adresem. Zupełnie się tym nie przejmuję – przyznaje eurodeputowany PiS Zbigniew Ziobro. Ale zgodził się, by ochraniało go Biuro Ochrony Rządu.

Poseł Ryszard Kalisz (SLD): – Zwykle ich autorzy po prostu wylewają żółć, dają upust emocjom. Po sposobie ich wypowiedzi naprawdę można rozpoznać intencje.

Parlamentarzysta wspomina, że fizycznego ataku doświadczył tylko raz. – Kiedy byłem szefem Kancelarii Prezydenta, do sekretariatu wtargnęła kobieta – opowiada Kalisz. – Miała przy sobie dwa noże. Poraniła oficera ochrony. Później się dowiedzieliśmy, że była psychicznie chora. Miała przekonanie, że władza robi jakieś operacje na jej mózgu.

Z opinią polityków zgadza się psycholog Monika Dreger. Jej zdaniem większość obraźliwych czy agresywnych wpisów na internetowych forach jest wynikiem frustracji.

Reklama
Reklama

– Rozpoznanie prawdziwego zagrożenia jest trudne, ale możliwe – tłumaczy Dreger. – Monitorując wpisy, należy zwracać uwagę na dobór słownictwa, na to, czy osoba formułująca groźby wypowiada się często i w jakich okolicznościach.

Psycholog stanowczo podkreśla jednak, że politycy nie powinni się bać Internetu.

– Dzięki sieci można się bowiem dowiedzieć, co wyborcy naprawdę myślą o klasie politycznej – zauważa.

Sami internauci są podzieleni w opiniach dotyczących realności sieciowych pogróżek.

– Mam wrażenie, że obecna akcja obejmowania ochroną BOR kolejnych polityków to PR-owa zagrywka rządu, pokazywanie, jak bardzo politycy dla nas ryzykują – uważa znana blogerka Kataryna. Dodaje, że groźby w Internecie politycy powinni traktować jak wrogie okrzyki na wiecu.

Reklama
Reklama

Inne zdanie ma jeden z najbardziej popularnych blogerów na Salon24. pl. – Politycy powinni traktować serio każdą groźbę, szczególnie teraz, po zamachu w Łodzi – uważa Grzegorz Wszołek.

– W Internecie mamy do czynienia z językiem codziennej komunikacji. A ludzie na co dzień wypowiadają się o polityce w sposób bardzo brutalny – komentuje dr Dominik Batorski, socjolog Internetu z Uniwersytetu Warszawskiego.

Mirosław Usidus, specjalista ds. portali społecznościowych, zwraca uwagę, że można zauważyć, w jakich okresach przybywa w sieci agresywnych wpistów. – Ton komentarzy internetowych zaostrza się zawsze przy okazji kampanii wyborczych. Teraz zbliżają się wybory samorządowe, więc sytuacja w Internecie również się zaostrza.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama