Gdy dziewięć lat temu odbyły się wybory parlamentarne, w Sejmie znalazła się właściwie tylko jedna partia, która w niezmienionej formie istniała wcześniej. Było to PSL. Pozostałe ugrupowania miały bądź nowe szyldy – SLD, bądź – jak PO i PiS – prezentowały polityczną nowość. Mówiło się wtedy o rewolucji na polskiej scenie politycznej.
Od czasów tamtej rewolucji nikomu już nie udało się stworzyć czegoś nowego mającego realne poparcie społeczne. Mimo że takich prób po 2001 r. było wiele. Tych poważniejszych przynajmniej osiem: SdPl Marka Borowskiego, Partia Kobiet Manueli Gretkowskiej, PSL Piast zawiązany przez eurodeputowanych PSL, Partia Demokratyczna (czyli próba liftingu Unii Wolności), LiD (koalicja mająca stworzyć nową, silną lewicę), Prawica Rzeczypospolitej Marka Jurka, Polska Plus i Stronnictwo Demokratyczne Pawła Piskorskiego.
Z wyjątkiem koalicji LiD, która się rozpadła, wszystkie nadal istnieją. Choć lepsze byłoby określenie, że wegetują.
W tym roku wystartował Ruch Poparcia Janusza Palikota. A pojawia się jeszcze kolejna inicjatywa, podejmowana
przez tzw. liberałów z PiS. Przez część komentatorów okrzyknięta jako najpoważniejsza z dotychczasowych.